Impresja Piotra Śmiłowicza na temat obchodów 70 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego


          Trwają obchody 70-lecia wybuchu Powstania Warszawskiego. W tym roku uroczystości są skromniejsze niż 20 i 10 lat temu, przynajmniej w wymiarze państwowym. Przede wszystkim zabrakło głów państw, co łatwo zrozumieć, bo bieżący rok obfituje w wyjątkowo wiele rocznic. Nasze władze uznały, że trzeba skoncentrować się na 25-leciu wydarzeń z 1989 roku i na nie zaprosiły najznamienitszych gości z prezydentem USA Barackiem Obamą na czele. Trudno było oczekiwać, że zagraniczni goście przyjadą w ciągu miesiąca drugi raz do Warszawy.

          20 i 10 lat temu było inaczej. W 1994 roku patronujący obchodom prezydent Lech Wałęsa zaprosił prezydenta Niemiec Romana Herzoga, premiera Wielkiej Brytanii Johna Majora i wiceprezydenta USA Ala Gore. Zapamiętany został przede wszystkim pokłon, jaki prezydent Herzog oddał pod Pomnikiem Powstania Warszawskiego. Uroczystości w 2004 roku przebiegały z kolei pod znakiem otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego, zbudowanego z inicjatywy prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego. Obchody uświetnili między innymi kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder i sekretarz stanu USA Colin Powell. W tym roku tego wszystkiego nie było. Moim zdaniem samym obchodom wyszło to na dobre, bo pozbawione były politycznej doraźności. Każda taka wizyta zagranicznych oficjeli to z jednej strony uczczenie pamięci bohaterów Powstania, ale z drugiej to polityczna korzyść dla organizatorów.

          W tym roku najważniejszym międzynarodowym akcentem było otwarcie w Berlinie - przez prezydentów Joachima Gaucka i Bronisława Komorowskiego - wystawy poświęconej Powstaniu. To oczywiście też miało polityczny kontekst, ale zarazem było chyba udaną próbą wyjścia z Powstaniem poza nasze krajowe opłotki. Brak politycznego kontekstu rocznicy wywarł moim zdaniem dwa pozytywne skutki. Po pierwsze 1 sierpnia o 17 pod Pomnikiem Gloria Victis zabrakło gwizdów, które przechodziły już do niechlubnej tradycji. I choć w czasie całych uroczystości pojawiały się mało chlubne momenty tego rodzaju, było już ich zdecydowanie mniej niż rok czy dwa lata temu.

          Po drugie rocznica w większym stopniu niż dawniej jest okazją do dyskusji o genezie i skutkach Powstania. Dyskusji trwającej od jakiegoś czasu, głównie za sprawą książki "Obłęd 44", ale w tym roku nie przykrytej przez rocznicową poprawność.

          Po trzecie wreszcie tegoroczne obchody są znacznie bardziej "uspołecznione", niż te sprzed 20 czy 10 lat. Towarzyszy im wiele inicjatyw oddolnych, zainspirowanych przez organizacje społeczne, takich jak konkursy, biegi rocznicowe, inscenizacje. Ogromnie ważnym elementem jest też ich bogata otoczka kulturalna, której głównymi elementami były premiery dwóch filmów. Już w maju swoją premierę miał paradokument "Powstanie Warszawskie", a kilka dni przed rocznicą na Stadionie Narodowym pokazano film "Miasto 44".

          To wszystko pozwala sformułować uwagę, że choć obchody 70-lecia wybuchu Powstania są pod względem państwowym skromniejsze, chyba bardziej trafiają do ludzi, niż poprzednio. To największa z nich korzyść.

14 sierpnia 2014 r.

Piotr Śmiłowicz





Copyright © 2014 SPPW1944. Wszelkie prawa zastrzeżone.