Powstanie w wierszu zatrzymane...


Wiersze wybrane zostały ze zbioru poezji: "'Warsaw Concerto'. Powstanie Warszawskie w poezji." opracowanego przez Andrzeja Krzysztofa Kunerta, Warszawa 2004 r.
Jak pisze twórca tej obszernej antologii: "Najkrwawsza bitwa naszej historii zasługuje na opisanie najpełniejsze z możliwych. A opisanie takie nie może się obyć bez uwzględnienia świadectw chwili najpełniejszych i najwierniejszych - świadectw poetyckich. Jestem przekonany, że tylko poezja jest w stanie próbować opowiedzieć nam jak przegrywali niezwyciężeni i jak umierali nieśmiertelni...".
Serdecznie polecam lekturę tej niezwykle ciekawej pozycji literackiej.

Joanna Janaszek-Seydlitz








Dziś idę walczyć - Mamo!...


Dziś idę walczyć - Mamo,
Może nie wrócę więcej,
Może mi przyjdzie polec tak samo,
Jak tyle, tyle tysięcy


Poległo polskich żołnierzy
Za wolność naszą i sprawę.
Ja w Polskę, Mamo, tak strasznie wierzę.
I w świętość naszej sprawy.


Dziś idę walczyć - Mamo kochana,
Nie płacz, nie trzeba, ciesz się, jak ja,
Serce mam w piersi rozkołatane,
Serce mi dziś tak cudnie gra.


To jest tak strasznie dobrze mieć Stena w ręku
I śmiać się śmierci prosto w twarz,
A potem zmierzyć - i prać - bez lęku
Za kraj! Za honor nasz!


Dziś idę walczyć - Mamo!...

Warszawa, przed 31 lipca 1944 r.
Józef Andrzej Szczepański "Ziutek" (1922-1944)











Sierpień


Sierpień dziś w mieście rozgorzał,
Na piętrach, dachach, w piwnicach,
Promienny i krwawy jak zorza,
Radością pogonił w ulicach.


Wśród domów okrzykiem - jak surmą,
W zaułkach seriami - jak śmiercią.
Tysiące ruszyły do szturmu
W zwycięstwo. Sierpniowe zwycięstwo.


W czerwieni i bieli zuchwałej
Proporców, opasek na rękach,
Nie zważa na ognia nawałę
Szalona, junacka potęga.


A sierpień zachodem nam świeci,
Zachodem co w łunach goreje.
Warszawa rzuciła swe dzieci
Po jutra wolnego nadzieję.

Warszawa, 1 sierpnia 1944 r.
Edward Eugeniusz Chudzyński "Edward" (1921-1990)











* * *


W "Parasolu" jest już taka mania,
że na pluton mówi się kompania.
No i takie trzy plutkompaniony
zwą się szumnie szturm-batalionem.


Dawnych czasów ten nasz tytuł sięga
gdy "Parasol" był jeszcze potęgą:
miał kompanie, plutony, drużyny,
magazyny i własne meliny.


Ale teraz się wszystko zmieniło,
cztery-piąte chłopaków ubyło,
wygubiła ich wojny zaraza
gdzieś na Żytniej, Młynarskiej, cmentarzach.


No i trzeci już tydzień jest przecie
gdy "Parasol" wykrwawia się w getcie
z "Parasola" i dawnej w nim chwały
same nazwy już tylko zostały.


U nas nie ma okazji ni mówek,
każdy swoich pilnuje placówek,
puszka konserw na cztery osoby,
potem walka i służba dwie doby.


Póki serca się jeszcze kołaczą,
Póty rękom wystarczy tej siły,
By karabin i peemy nosiły.

Warszawa, około 15 sierpnia 1944 r.
Józef Andrzej Szczepański "Ziutek" (1922-1944)













Palec na cynglu


Palec na cynglu lub granat w garści,
butelka z naftą w ściśniętej dłoni.
Spojrzeniem w noc. Papieros zgasić.
Natarcie trwa. PAST -a się broni.


Jeszcze dwie serie - i filipinka.
Czy damy radę? Przecież musimy.
Serce Warszawy bije w jej synach.
"Polacy płaćcie dług!" Zapłacimy.


Byleby jeszcze parę naganów...
I mrok i noc i bruk - to nasi.
W Gestapo, Wermacht i SS-manów!
Palec na cynglu, lub granat w garści.

Warszawa, przed 20 sierpnia 1944 r.
Stanisław Marczak "Dziennikarz", "Juliusz Oborski" (1921-1987)












Do powstańca


Pamiętaj: nie wolno ci zwątpić
w wolność, co przyjdzie, choćbyś padł.
Pamiętaj, że na ciebie patrzy
ogromny i zdumiony świat.


I wiedz, że krokiem w nędznym bucie
jak pomnik dziś w historię wrastasz.
I wiedz, że w sercu twoim bije
uparte serce tego miasta.


Choćby zawiodła wszelka pomoc,
choć przyjdą dni głodu i moru;
ostatniej stawki nie przegramy
- stawki naszego honoru.

Warszawa, około 30 sierpnia I944 r.
Stanisław Marczak "Dziennikarz", "Juliusz Oborski" (1921-1987)















Jedyna prawda


Jest tylko jedna prawda
Bez kłamstw wykrętnych, bez cienia:
Prawda walczącej Warszawy,
Prawda ludzkiego sumienia.


Jest tylko jedna cena,
Którą oznaczyć najprościej:
Cena ludzkiego życia,
Płacona za prawdę wolności.


Jest tylko jedna droga
Od krzywd daleka, od sporów:
Droga uczciwych ludzi,
Droga ludzkiego honoru.


Nam niepotrzebne są słowa,
Ani przemówień ton łzawy!
Niech politycy szukają
Sumienia w gruzach Warszawy,


Niech odszukają tam wolność
Dawno zgubioną w traktatach -
My - dosyć mamy współczucia!
Dosyć uśmiechów Piłata!


Do świata Polska przesyła
Apel tragiczny i krwawy:
Honor ludzkości Historia
Odmierzy Golgotą Warszawy.

Francja, wrzesień 1944 r.
Ryszard Kiersnowski (1912-1977)
















Modlitwa warszawska


Oto posągu rozbity kamień,
Oto umarłe ulice.
Święta Maryjo, módl się za nami
O amunicję.


Oto bezduszny serca egzamin.
Oto po dwakroć ruiny.
Święta Maryjo, módl się za nami
O karabiny.


Gdzież, są granice ludzkich doświadczeń,
Gdzież, jest zapłata rozwalin?
Święta Maryjo, nikt tu nie płacze,
Gniew tu się pali.


Noc nam śmiertelne okrywa rany -
Nim świt odsłoni nas blady,
Święta Maryjo, wstąp razem z nami
Na barykady.


Oto nam huczą strzały armatnie,
Na szańcach Żelaznej Bramy,
Święta Maryjo, w palbie ostatniej
Módl się za nami.

we Włoszech, wrzesień I944 r.
Artur Adam Międzyrzecki (1922-1996)

















Sumienie świata


Już tylko jedna wiara: wierzyć już nie wolno.
I tylko jedna ufność: zaufać umarłym.
I wolność tylko jedna: malowana wolność.
A dla gwarantów słowo także jedno: karły.


Było nam słowom wierzyć, było wiarą krwawić,
Zdobywać mogiłami tę gorycz bezmierną,
Że nikt nam rąk nie podał w samotnej rozprawie,
Że tylko wróg jest wierny, bo tylko śmierć jest wierna.

Warszawa, 30 września 1944 r.
Zbigniew Jasiński "Rudy", "Zbigniew Rudy" (1908-1984)
















Słowa pożegnania


Zagasiła nas ciszą noc październikowa.
Powiedziała "żegnajcie" skowyczącym sercom.
Pomnik nam się rozsypał. Sława kolorowa,
Stała się nagle w oczach spopielałą twierdzą.


Pora jechać w nieznane. Zabrać ziemi grudkę,
Na grobową pamiątkę po umarłym mieście.
I już się nie oglądać, zostać ze swym smutkiem.
A myśli wszystkie zamknąć w pożegnania geście.


Po co myśleć? Nie trzeba, gdy się w mrok odchodzi,
- Ten, co pojąć nie umiał, musi nienawidzieć
Po co pytać? Daremnie czekać na odpowiedź.
Niech ta krew spadnie na nas! Niech za nami idzie!

Warszawa, Dworzec Towarowy, po 5 październiku 1944 r.
Edward Eugeniusz Chudzyński "Edward" (1921-1990)











opracowała Joanna Janaszek-Seydlitz



Copyright © 2004 Joanna Janaszek-Seydlitz. Wszelkie prawa zastrzeżone.