Harcerska Poczta Polowa

          W istniejącej obecnie rzeczywistości globalnego dostępu do informacji młodzi ludzie nie mają wyobrażenia, jak ważną rolę, jeszcze kilkadziesiąt lat temu, odgrywała poczta i dostarczane za jej pośrednictwem listy.
          Aktualna powszechność telefonów komórkowych i Internetu, sms-y, mms-y, maile, Facebook, Twitter, Skype umożliwiają natychmiastową łączność głosową, wymianę informacji pisemnej a nawet łączność foniczno-wizyjną miliardom mieszkańców całego globu. W tej sytuacji klasyczny list papierowy wyszedł prawie całkowicie z użycia.
          Należy jednak pamiętać o tym, że sto kilkadziesiąt lat temu właśnie list pisany na papierze stanowił właściwie wyłączny sposób na komunikowanie się ludzi między sobą.
          Listy były dostarczane pod wskazany adres za pośrednictwem konnych posłańców (przesyłki pilne) lub dyliżansów pocztowych. Na inne kontynenty przewoziły je statki handlowe lub specjalne statki pocztowe. Ten sposób dostarczania listów powodował, że ich aktualność była raczej dość problematyczna.
          Około 170 lat temu wynaleziono telegraf przewodowy, który umożliwiał przekazywanie informacji za pośrednictwem alfabetu Morse'a. Około 130 lat temu zaczęto w ograniczonym stopniu wykorzystywać przewodową łączność telefoniczną. Położenie około 140 lat temu podmorskich kabli umożliwiło łączność telegraficzną i telefoniczną pomiędzy kontynentami. Na początku XX w. wprowadzono do użycia radiostacje umożliwiające przesyłanie na odległość informacji zapisanych alfabetem Morse'a jak też fonią.
          Wszystkie te urządzenia miały ograniczoną dostępność, były używane przez wojsko lub duże firmy. Społeczeństwa korzystały głównie z łączności korespondencyjnej za pośrednictwem listów przekazywanych przez pocztę.

          W czasie prowadzonych wojen armia korzystała z poczty polowej zapewniającej jednostkom wojskowym i żołnierzom wymianę korespondencji z przełożonymi, ludnością cywilną i żołnierzami. W warunkach bojowych listy były poddane określonym rygorom. Rozmiary korespondencji były ograniczone, treść listów była otwarta i podlegała cenzurze. Listy nie były obłożone opłatą. Zamiast adresów były stosowane numery kodowe jednostek wojskowych oraz specjalne stemple zastępujące znaczki pocztowe.

          Po wybuchu Powstania Warszawskiego 1944 r. miasto zostało otoczone pierścieniem wojsk niemieckich, a poszczególne dzielnice odizolowane od siebie. Oddziały powstańcze miały trudności w komunikowaniu się ze sobą, ludność cywilna była tej łączności praktycznie całkowicie pozbawiona. Normalna poczta, kontrolowana w czasie okupacji przez Niemców, przestała działać, telefony stacjonarne zostały odcięte.
          Dla łączności wojskowej podjęto próbę stworzenia sieci telefonów wojskowych. Dla zabezpieczenia łączności telefonicznej kable prowadzono nawet kanałami. Korzystano również z nielicznych radiostacji krótkofalowych o małym zasięgu. Czasem do nawiązania kontaktu między dzielnicami korzystano z dalekosiężnych radiostacji długofalowych, korzystając z odbiorników pośrednich zainstalowanych pod Londynem lub we Włoszech.
          Najbardziej popularną formą przekazywania meldunków i informacji pomiędzy oddziałami powstańczymi była służba łączników bojowych. Byli to przeważnie młodzi chłopcy i dziewczęta, często harcerze, przenoszący z narażeniem życia, często pod ostrzałem, meldunki tajne i jawne. Wielu łączników zostało rannych lub poległo w czasie tej trudnej i odpowiedzialnej służby.
          Większość ludności cywilnej Warszawy nie miała świadomości, że 1 sierpnia 1944 r. o godz. 17.00 wybuchnie powstanie. Życie stolicy toczyło się normalnym torem. Dziesiątki tysięcy ludzi zostało odciętych od swoich bliskich i domów, znalazło schronienie w przygodnych mieszkaniach. W czasie trwania walk ludność cywilna często przenosiła się do innych dzielnic, uciekając przed terrorem nacierających wojsk niemieckich. Od pierwszych dni powstania w nastrojach mieszkańców Warszawy dominował niepokój o losy najbliższych, potęgowany brakiem wiadomości o nich. Dotyczyło to zarówno osób cywilnych jak i walczących na barykadach żołnierzy.
          W tej sytuacji pilną potrzebą było stworzenie sprawnie działającej poczty polowej zabezpieczającej przepływ komunikacji w walczącym mieście. W czasie okupacji na ziemiach polskich funkcjonowała poczta polowa Armii Krajowej. Była to jednak organizacja tajna, nie obsługująca ludności cywilnej.

          W Okręgu Warszawskim Armii Krajowej przewidywano uruchomienie poczt polowych na wypadek powstania powszechnego. Szefostwem Poczt Polowych miał kierować mjr Maksymilian Broszkiewicz ps. "Embicz". Ponieważ 1 sierpnia nie zostało opanowane przez powstańców całe miasto, powstały odizolowane od siebie ośrodki walki, a część warszawskich obwodów została szybko przejęta przez Niemców, w akowskich służbach kwatermistrzowskich nastąpiły poważne komplikacje i brak koordynacji. Został wprawdzie w lokalu przy ul. Szpitalnej 4 m. 9 utworzony oddział poczty polowej, ale mało kto o nim wiedział. Aby wyjść naprzeciw zaistniałym okolicznościom inicjatywę sprawnie działającej poczty polowej podjęli harcerze.

          Przedwojenny Związek Harcerstwa Polskiego przeszedł do konspiracji jeszcze podczas trwania oblężenia Warszawy w roku 1939. Harcerze przyjęli kryptonim "Szare Szeregi" a harcerki "Związek Koniczyn" zmieniony później na "Bądź Gotów". "Szare Szeregi" były bardzo czynne w czasie okupacji prowadząc akcję dywersyjną i sabotażową.




Odznaka "Szarych Szeregów"


          Szybki rozrost "Szarych Szeregów" spowodował, że zostały w nich utworzone trzy szczeble dla poszczególnych grup wiekowych. Najstarszych harcerzy od 18 lat obejmowały Grupy Szturmowe (GS), chłopców w wieku 15-17 lat Bojowe Szkoły (BS). W sierpniu 1943 r. z GS-ów został wydzielony 75-osobowy oddział "Agat", zalążek późniejszego "Parasola", a w miesiąc później powstał batalion "Zośka". Oba oddziały zostały jednostkami dyspozycyjnymi dowództwa Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej.
          Najmłodsza grupa wiekowa obejmująca chłopców w wieku 12-15 lat otrzymała kryptonim Zawisza (Z). Organizacja została oficjalnie powołana do życia 3 listopada 1942 r. w ramach zreorganizowanej struktury Szarych Szeregów.




Odznaka organizacji harcerskiej "Zawisza"


          Zawiszacy byli objęci harcerskim programem wychowawczym oraz przechodzili wszechstronne przeszkolenie, przygotowujące ich do udziału w przyszłym powstaniu powszechnym. Służba najmłodszych harcerzy Szarych Szeregów w przyszłym powstaniu nosiła kryptonim "Mafeking". Nazwa pochodziła od miasta w RPA, gdzie oblężony w czasie wojny burskiej brytyjski generał R. Baden-Powell zorganizował pomocniczą służbę wywiadowczą chłopców, co jest uważane za początek skautingu. We wrześniu 1943 r. "Pasieka", Główna Kwatera Szarych Szeregów, opracowała ściśle tajną instrukcję pod nazwą "Mafeking" dla funkcyjnych Zawiszy.
          Instrukcja wymieniała następujące zadania dla drużyn zawiszackich:
          a) łączność pozafrontowa,
          b) zwiad informacyjny,
          c) regulacja ruchu,
          d) obrona przeciwlotnicza i obsługa lądowisk,
          e) dozór i zadania dorywcze.
          W instrukcji nie chodziło o łączność bojową, ale o łączność ludności z wojskiem lub ludności między sobą. Kładziono duży nacisk na samodzielne działanie w trudnych warunkach oraz własną inicjatywę przy braku kontaktu z dowództwami wojskowymi. Do pełnienia tej służby Zawiszacy przygotowywali się ponad rok, zdobywając odpowiednie sprawności oraz wiedzę z zakresu wojskowości.

          W dniu 15 marca 1944 r. w Warszawskiej Chorągwi Harcerzy Szarych Szeregów (Ul "Wisła") dokonano gruntownej reorganizacji. W miejsce dotychczasowych trzech szczebli wiekowych - Grupy Szturmowe (GS), Bojowe Szkoły (BS) i Zawisza (Z) - wprowadzona została struktura terytorialna.
          Powstało 6 bloków, odpowiadających terenowo 6 obwodom Armii Krajowej, na jakie podzielona była Warszawa w Warszawskim Okręgu AK:
          "Zamek" na terenie Śródmieścia (I Obwód AK),
          "Cytadela" na terenie Żoliborza (II Obwód AK),
          "Reduta" na terenie Woli (III Obwód AK),
          "Prochownia" na terenie Ochoty (IV Obwód AK),
          "Radiostacja" na terenie Mokotowa (V Obwód AK);
          "Bazylika" na terenie Pragi (VI Obwód AK).
          Bloki miały na swym terenie integrować poszczególne grupy wiekowe harcerzy, ułatwić naturalny awans, zapewniając tworzenie rezerw dla grupy najstarszej. Dobry w zamyśle pomysł utworzenia bloków, nakładających się na obwody AK, nie sprawdził się jednak w praktyce, co podczas Powstania odbiło się ujemnie na koordynacji działań.

          W dziesiątym dniu powstania najmłodsi harcerze podjęli działania wspierające walczących powstańców. Spektakularną akcją było wysłanie ze Śródmieścia ośmiu dwuosobowych patroli zawiszackich. Harcerze zaopatrzeni w rozkazy zapakowane w celofan, odpowiednie przepustki i hasła, wyruszyli do akcji.
          Z ośmiu par harcerskich łączników-zwiadowców do celu dotarły tylko trzy patrole. Jeden przeprawił się przez Wisłę, nawiązał kontakt z powstańcami na Pradze i wrócił tą sama drogą na lewy brzeg. Drugi dotarł do Włoch.
          Najtrudniejszą trasę, do lasów chojnowskich i z powrotem zrealizowało dwóch braci bliźniaków Józef i Zygmunt Przewłoccy ps. "Jacek" i "Placek". Przedzierali się przez Czerniaków, Siekierki, Wilanów, częściowo kanałami. Całą trasę tam i z powrotem pokonali w 21 godzin. Za wzorowe wykonanie zostali odznaczeniu Krzyżami Walecznych. Niestety, kilka dni później, jeden z braci "Jacek" poległ w wybuchu pocisku czołgowego.

 

Józef Przewłocki ps. "Jacek" i Zygmunt Przewłocki ps. "Placek"


          Inicjatywa utworzenia Harcerskiej Poczty Polowej wyszła od hm. Kazimierza Grendy ps. "Granica", szefa drugiego rzutu Kwatery Głównej Szarych Szeregów kryptonim "Pasieka". Już 2 sierpnia 1944 r. zorganizował on w Śródmieściu Południowym pierwszą pocztę polową. Dwa dni później naczelnik Kwatery Głównej Szarych Szeregów hm. por. Stanisław Broniewski, ps. "Orsza" postanowił powołać do życia Harcerską Pocztę Polową dla całego wyzwolonego miasta.
          Bezpośrednio przed Powstaniem w 6 blokach Chorągwi Warszawskiej Szarych Szeregów istniało 18 hufców (rojów) zawiszackich, gromadzących chłopców w wieku 12-15 lat. W ostatnich miesiącach przed Powstaniem zostały one mocno przerzedzone przez nabór starszych Zawiszaków do BS, GS, a nawet harcerskich batalionów. Ich ogólna liczba była jednak nadal pokaźna, wynosząca ok. 1.300 harcerzy.
          Hm. Kazimierz Grenda ps. "Granica" w pierwszym momencie oparł się na skoncentrowanym przed Powstaniem zawiszackim roju Ziem Zachodnich, którego komendantem był phm. Zygmunt Głuszek ps. "Victor". Liczył on ok. 40 harcerzy ulokowanych w stanicach w Al. Jerozolimskie 25, później Hożej 13.




phm. Zygmunt Głuszek ps. "Victor"


          6 sierpnia dotarł do "Pasieki" hm ppor. Przemysław Górecki ps. "Kuropatwa" wraz z grupą zawiszaków, z którą spędził pierwsze dni Powstania przy ul. Brackiej 5. Po powołaniu Harcerskiej Poczty Polowej został mianowany jej naczelnikiem.




hm ppor. Przemysław Górecki ps. "Kuropatwa"


          Szybko powołana do życia i dynamicznie rozwijająca się we wszystkich śródmiejskich rejonach Harcerska Poczta Polowa wyraźnie przytłumiła próby działalności wojskowej sieci poczt polowych, wyłonionych w północnej części Śródmieścia i na Mokotowie. Harcerze od początku zdawali sobie sprawę z sytuacji ludności cywilnej i jej potrzeby komunikowania się z odciętymi rodzinami. Na skutek przeprowadzonych rozmów, w obu przypadkach służby wojskowe zdecydowały się najpierw współpracować, a później przekazać swe agendy Harcerskiej Poczcie Polowej. W Śródmieściu w pełni uznano autorytet i kompetencje hm. "Kuropatwy" oraz jego współpracowników.

          Harcerska Poczta Polowa stała się jednym z największych fenomenów organizacyjnych Powstania Warszawskiego. Jej utworzenie było jednym z symboli funkcjonowania legalnego Państwa Polskiego oraz samoorganizacji społeczeństwa w ekstremalnych warunkach. Powołanie do życia poczty w Warszawie w 1944 roku było działaniem państwowotwórczym. Odegrała ona kluczową rolę w utrzymywaniu łączności pomiędzy ludnością Warszawy w czasie Powstania. 19 sierpnia nastąpiło połączenie Wojskowej Poczty Polowej powołanej w pierwszym dniu powstania ze strukturą harcerską w jedną - Harcerską Pocztę Polową.
          Harcerska Poczta Polowa, która rozpoczęła działalność w Śródmieściu szybko zdobyła uznanie i wielką popularność. Pierwszą informacją o jej powstaniu był oficjalny komunikat Polskiej Agencji Telegraficznej, zamieszczony w 19 numerze powstańczego dziennika "Rzeczpospolita" z 9 sierpnia 1944 r.:

          "Z inicjatywy harcerzy uruchomiono w walczącej Warszawie pocztę, która od kilku dni obsługuje już niemal wszystkie dzielnice miasta. W każdej z dzielnic umieszczono kilka skrzynek pocztowych z orzełkiem i napisem P o c z t a P o l s k a. Skrzynki opróżniane są dwa razy dziennie o 9-tej i 16-tej. Korzystający z poczty winni wiedzieć o następujących szczegółach: pisać mało i wyraźnie, adresy podawać czytelnie, osoby cywilne podają adres własny i odbiorcy, żołnierze nie podają adresów własnych; listy osób cywilnych w razie niedoręczenia są zwracane, wojskowych - niszczone.
          Obowiązkiem mieszkańców każdego z domów jest zorganizowanie punktów, w których by harcerze przynoszący pocztę składali ją dla wszystkich lokatorów".


          Jej funkcjonowanie zostało usankcjonowane kolejnymi rozkazami dowództwa Armii Krajowej.
          Podstawowe znaczenie dla organizatorów Harcerskiej Poczty Polowej miał Rozkaz Nr 14 z 11 sierpnia Komendanta Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej, a jednocześnie dowódcy Powstania płk. "Montera". Rozkaz ten w punkcie "lO/VI Poczta Polowa" stwierdzał:

          "Dnia 6 bm. została uruchomiona z inicjatywy harcerzy - poczta polowa, mająca spełniać usługi pocztowe w korespondencji prywatnej między żołnierzami AK a ludnością cywilną.
          W ruchu pocztowym należy przestrzegać ściśle instrukcji, a przede wszystkim tajemnicy wojskowej.
          Cała treść korespondencji nie powinna przekraczać 25 słów. Rozmieszczone po różnych punktach miasta harcerskie skrzynki pocztowe (na razie 12) są skrzynkami poczty polowej".


          Rozkaz ten oficjalnie sankcjonował zorganizowanie i działalność poczty założonej przez harcerzy. Było to niezmiernie ważne wobec faktu, że równolegle organizacją poczty polowej zajmowało się wojsko.
          Rozkaz dowódcy Powstania rozstrzygał ostatecznie tę sprawę na korzyść Harcerskiej Poczty Polowej.
          Rozkaz Nr 20 z 20 sierpnia Komendanta Okręgu Warszawskiego AK płk. "Montera" w punkcie "7 lIV. Poczta Polowa - usprawnienie" podawał:

          "Celem usprawnienia działalności poczty polowej, przy równoczesnym zachowaniu tajemnicy wojskowej - zostaną przydzielone poszczególnym obwodom i oddziałom Sztabów - numery poczt polowych. Kmdci obwodów i sztaby otrzymają w osobnym zarządzeniu zasadnicze numery swojej poczty polowej. Dla oddziałów rozlokowanych na terenie obwodu i poszczególnych komórek sztabów kmdci obwodów, szefowie w sztabach - przydzielą dodatkowe, kolejne numery, wypisywane w mianowniku numeru danej poczty polowej. Równocześnie wyjaśniam, że niestosowanie się przy adresowaniu listów do przepisów o zachowaniu tajemnicy wojskowej oraz właściwego oznaczania numeru poczty polowej - powodować będzie niedostarczenie przesyłki adresatowi".

          Po raz trzeci informacja o poczcie podana została w Rozkazie Nr 25 z 30 sierpnia Komendanta Okręgu Warszawskiego AK w punkcie "3/IV. Poczta Polowa - wyjaśnienie". Dotyczyła ona spraw techniczno-porządkowych:

          "Do obiegu poczt polowych Okręgu dopuszczane są kartki pocztowe i listy w stanie otwartym wagi do 20 gr. Listy i karty pocztowe winny być pisane w języku polskim, pismem czytelnym i nie mogą zawierać znaków umówionych, szyfrów itp.
          Listy i karty wolne są od opłaty pocztowej. Przesyłki winny ,być zaopatrzone w dokładny adres odbiorcy i nadawcy. Do stemplowania listów i kartek właściwym datownikiem powołana jest wyłącznie poczta polowa i nie wolno używać do kasowania znaczków pocztowych jakichkolwiek innych pieczątek i stempli.
          Wszystkie stemple, pieczątki, druki i znaczki pocztowe - Poczty Polskiej i dla GG oraz powstałe podczas Powstania, podlegają natychmiastowemu przekazaniu Kwatermistrzowi Okręgu do dyspozycji władz pocztowych".


          W sprawie Harcerskiej Poczty Polowej zabrały również głos działające w powstańczej Warszawie władze cywilne. W dniu 20 sierpnia ukazało się "Obwieszczenie w sprawie służby pocztowej" Rejonowego Delegata Rządu "Inż. St. Kuleszy" następującej treści:

          "Szare Szeregi (harcerze) zostały przeze mnie upoważnione do zorganizowania poczty dla ludności cywilnej na wzór poczty polowej, obsługiwanej przez Szare Szeregi zgodnie z rozkazem Komendy Okręgu AK w Warszawie z dnia 11 sierpnia 1944 r. Ze względu na ten doniosły i ofiarny wkład Szarych Szeregów proszę o należytą ocenę przez społeczeństwo i właściwe ustosunkowanie się do wskazówek obowiązujących dla korzystania z usług poczty harcerskiej".

          Na terenie walczącego miasta było 8 oddziałów pocztowych obsługiwanych przez Zawiszaków: Niektóre z nich zmieniały siedzibę w czasie działań wojennych.
          1. Główna Poczta Połowa.
          Kierownik - hm ppor. Przemek Górecki "Kuropatwa".
          Obsługa: zastęp 6 harcerek - segregatorek, szyfrantek + zespół cenzury - razem ok. 10 osób.
          Mp. Świętokrzyska 28 - 6.VIII-15. VIII.
          Pl. Napoleona (gmach Poczty Głównej) 16.VIII-2.IX.1944.
          Wilcza 41 6.IX-2.X.1944.




Sortownia listów w Głównej Poczcie Polowej ul. Świętokrzyska 28


          2. Oddział pocztowy Śródmieście Północ.
          Kier. hm. ppor. Przemek Górecki "Kuropatwa".
          Obsługa: ok. 20 harcerzy.
          Mp. Świętokrzyska 28 - 6.VIII-15.VIII.1944.
          Pl. Napoleona- (j.w.) 16.VIII-l.IX.1944.




Pocztowa drużyna Zawiszacka na ul. Jasnej


          3. Oddział Śródmieście Płd. Wilcza 41.
          Organizator hm. Kazimierz Grenda "Granica", kierownik hm. Władysław Olędzki "Papa", (od września hm Leon Jankowski "Jurand").
          Obsługa: 3 drużyny roju "Ziem Zachodnich", drużyna im. Tadeusza Kościuszki, 16 WDH im. Zawiszy Czarnego. Razem ok. 70 harcerzy.
          Funkcjonował do 2.X.1944.




Harcerki z Poczty Polowej Śródmieście Południowe


          4. Oddział pocztowy Powiśle przy ulicy Okólnik - budynek Konserwatorium.
          Kier. phm. Zbigniew Brydak "Krasnoludek". Obsługa: drużyna zawiszaków ok. 20 chłopców i zastęp ok. 7 harcerek.
          Funkcjonował do 2.IX.1944.




Odprawa listonoszy Harcerskiej Poczty Polowej Powiśle


          5. Oddział pocztowy Czerniaków - ul. Czerniakowska 231 (gmach ZUS).
          Kier. dh ćwik Baszyński "Cipek". Obsługa: ok. 18 harcerzy.
          Funkcjonował do 12.IX.1944.
          6. Oddział pocztowy Mokotów przy ulicy Tynieckiej 26, następnie Krasickiego 29, zorganizowany przez 2 oficerów AK.
          Nadzór harcerski - hm. B. Szatyński "Olgierd".
          Obsługa: ok. 20 zawiszaków.
          Funkcjonował do 20.IX.1944.
          7. Oddział pocztowy przy ulicy Siennej 16.
          Kier. drużynowy "Antek" - Zenon Komoński. Obsługa: ok. 16 chłopców i kilka dziewcząt.
          Funkcjonował od 8.VIII do 28.VIII.1944.




Drużyna z Harcerskiej Poczty Polowej Sienna


          8. Poczta Polowa AK, ulica Szpitalna 4.
          Bezpośrednia współpraca z Główną Pocztą Polową obsługiwaną przez zespoły harcerskie.
          Funkcjonowała od 5.VIII do 8.IX.1944.

          Skrzynek pocztowych rozlokowanych w różnych punktach miasta było około czterdzieści. Umieszczano je na frontonach domów, bramach i przy barykadach. W samym Śródmieściu było ich 12. Były również usytuowane na Powiślu i pobliskim Czerniakowie. Na Mokotowie były nieliczne, m.in. przy Komendzie Placu V Obwodu AK i przy oddziałach powstańczej poczty przy ul. Tynieckiej 26.
          W pierwszym etapie działania Harcerskiej Poczty Polowej skrzynki pocztowe były zwykłymi skrzynkami lub pudełkami drewnianymi, a nawet tekturowymi przyczepionymi do kija lub powieszonymi na drewnianym płocie.
          W niektórych rejonach w późniejszym okresie wykorzystano skrzynki pocztowe pozostałe po okupancie, zamalowując napis "Deutsche Post Osten" (Niemiecka Poczta Wschód) oraz "gapę" hitlerowską. Okazały się one jednak mało przydatne, m. in. dlatego, że nie udało się odnaleźć kluczy do ich otwierania.
          W piwnicach zdobytego budynku Poczty Głównej w Śródmieściu znaleziono skład małych czerwonych skrzynek przedwojennej poczty z napisem Poczta Polska i dużym białym orłem na środku, natomiast łącznicy z Poczty Polowej AK natrafili w magazynach tejże Poczty Głównej na kilka skrzynek przeznaczonych na wyposażenie wojskowej poczty polowej organizowanej we wrześniu 1939 roku. Skrzynki te oznaczono napisem "Poczta Powstańcza" i wizerunkiem białego orła, lub napisem "Poczta Harcerska" i emblematem zielonej lilijki. Często przy skrzynce umieszczano specjalną instrukcję dla korzystających z poczty.




Skrzynka Harcerskiej Poczty Polowej


          Skrzynki umieszczano w pobliżu kwater, szpitali, komend wojskowych oraz przy "ruchliwszych" ulicach. W późniejszym okresie zawisły one również w trudniej dostępnych punktach miasta, by umożliwić całej ludności cywilnej korzystanie z usług harcerskiej poczty. Z urywkowych relacji, a niekiedy z oznaczeń adresowych na zachowanej korespondencji można ustalić lokalizację ok. 30 skrzynek powstańczej poczty.




Skrzynka Harcerskiej Poczty Polowej na barykadzie


          Brakowało skrzynek pocztowych w dzielnicach, gdzie nie było zorganizowanych oddziałów poczty powstańczej, m.in. na Starym Mieście i na Żoliborzu.
          Z kilkudziesięciu skrzynek poczty powstańczej po wojnie odnaleziono w gruzach zaledwie dwie; jedna z nich zajmuje godne miejsce w ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego.




Jedna z dwóch odnalezionych po wojnie skrzynek Poczty Powstańczej


          Personel pocztowy, nie licząc pracowników cenzury, składał się w poszczególnych oddziałach przeciętnie z dwóch do czterech osób. W zależności od zwiększania się liczby przesyłek mobilizowano siły pomocnicze, aby na czas wykonać pracę i jak najszybciej posortować i roznieść otrzymaną korespondencję.
          Do każdego oddziału pocztowego przydzielone były starszym harcerzom, przeważnie instruktorom harcerskim sprawującym funkcje kierownicze, zastępy i drużyny zawiszaków, chłopców spełniających rolę listonoszy. Na nich to spoczywała największa odpowiedzialność i najtrudniejsza praca. Z torbami pełnymi listów dzień w dzień przemykali wśród ruin, barykad, sobie tylko znanymi przejściami przez płoty, piwnice, dziury w ścianach, często pod morderczym ostrzałem wroga, by spełnić swój harcerski obowiązek. Zawiszacy w ramach przygotowań okupacyjnych do powstańczego zrywu, poznawali gruntownie topografię miasta i to oni właśnie stali się główną siłą powstańczej poczty.

 

Zawiszaccy listonosze


          Listy zwolnione były od wszelkich opłat pocztowych, lecz pod skrzynkami znajdowały się schowki na dobrowolną opłatę w postaci książek, czasopism, broszur, które następnie trafiały do szpitali, dla rannych żołnierzy i ludności cywilnej. Po wojnie miały one trafić w postaci zestawów bibliotecznych na Ziemie Zachodnie, na tereny autochtoniczne, w ramach akcji repolonizacyjnych, do których, jeszcze w okresie okupacji, przygotowywały się szaroszeregowe drużyny. Przyjmowano również opatrunki i żywność. Za tę formę opłaty w niektórych urzędach pocztowych przystawiano stempelki z napisem "Opłata uiszczona" lub "Zapłacono". Mieszkańcy miasta ofiarnie wspomagali też listonoszy - ochotników, udzielając informacji o adresatach czy wręcz pomagając przekazać listy.

   

Stemple "Opłata uiszczona" i "Zapłacono"


          Już po kilku dniach Harcerska Poczta Polowa zyskała sobie wielką popularność zarówno wśród ludności cywilnej, jak i żołnierzy okolicznych oddziałów. Młodzi listonosze witani byli w oddziałach wojskowych szczególnie serdecznie. Zabierali i dostarczali bowiem listy bezpośrednio z ich miejsc zakwaterowania, co obu stronom korzystnie usprawniało i przyspieszało działanie.
          Harcerska Poczta Polowa stała się ewenementem walczącego miasta. Zdobyła sobie od razu nie tylko uznanie sprawnością działania, lecz również, i przede wszystkim, serca żołnierzy i ludności cywilnej, spragnionych szybkiego kontaktu z najbliższymi. Na ulicach, na stanowiskach bojowych, w piwnicznych schronach pojawili się młodzi chłopcy w często niekompletnych harcerskich mundurkach, z przewieszonymi przez ramię pokaźnymi torbami pełnymi przesyłek, z lilijką na powstańczej opasce.




Przekazywanie listów przez listonosza Harcerskiej Poczty Polowej


          Dumni z wykonywanej służby, wytrwali, pomysłowi, pełni zapału Zawiszacy, najmłodsi harcerze Szarych Szeregów, najmłodsi żołnierze Armii Krajowej, najmłodsi powstańcy walczącej stolicy. Harcerze samodzielnie stworzyli całą infrastrukturą organizacyjną i kadrową; oraz potrafili zapewnić skuteczną działalność poczty do końca Powstania. W czasie Powstania pełniło służbę prawie dwustu łączników - listonoszy Harcerskiej Poczty Polowej.




Odpoczynek po służbie


          Bezpośrednio po uruchomieniu Harcerskiej Poczty Polowej ppor. Przemysław Górecki ps. "Kuropatwa" zwrócił się z apelem do najmłodszych warszawskich harcerzy:

          "Zawiszacy
          Wszyscy, którzy nie zgłosili się jeszcze do swoich instruktorów ze względu na trudności skontaktowania się z nimi, macie stawić się koło skrzynek Harcerskiej Poczty w godzinach ich opróżniania.
          Po sprawdzeniu danych łącznik zabierający pocztę skieruje was do odpowiednich rejonowych komend hufców.
          Kuropatwa
          Komendant Służby Pomocniczej"


          Najmłodsi harcerze Szarych Szeregów masowo odpowiedzieli na apel. "Zawiszacy" i harcerki "Pogotowia harcerskiego" pełnili funkcję listonoszy Poczty Polowej w walczącej Warszawie. Nazywano ich roznosicielami nadziei. Każdego poranka stawali do apelu i odbierali przesyłki. Dźwigając ciężkie torby pocztowe przekradali się sobie tylko znanymi szlakami, bez przerwy ryzykują życiem, z listami i przesyłkami do oczekujących ich niecierpliwie adresatów. Oddawali i odbierali pocztę, opróżniali skrzynki pocztowe. Często byli jedynymi łącznikami rodzin rozdzielonych czasem tylko ulicą będącą pod obstrzałem.




Droga harcerza listonosza


          W pierwszych dniach funkcjonowania Harcerskiej Poczty Polowej w obiegu znajdowały się w niewielkiej ilości znaczki okupacyjne Generalnej Guberni z dokonanym w drukarni przy ulicy Marszałkowskiej róg Wilczej nadrukiem zawierającym polskie godło państwowe i tekst:

          Poczta Powstańcza - W-wa sierpień 1944
          lub
          Poczta Polowa - VIII 1944 Warszawa




List ze znaczkiem Generalnej Guberni ostemplowanym pieczątką Harcerskiej Poczty Polowej


          Na przełomie sierpnia i września 1944 r. w Biurze Informacji i Propagandy Okręgu Warszawskiego AK powstała myśl wydrukowania własnych znaczków na użytek poczty powstańczej. Ogłoszono konkurs, w wyniku którego zatwierdzony został projekt artysty grafika Stanisława Tomaszewskiego ps. "Miedza".




Stanisław Tomaszewski ps. "Miedza"


          Znaczki bez oznaczonej wartości, były wydrukowane w pięciu kolorach odpowiadających pięciu Obwodom Wojskowym, na które podzielona była Warszawa. Przydzielenie znaczków w jednym kolorze danemu Obwodowi Wojskowemu miało ułatwić segregowanie listów w oddziałach pocztowych. Zamysłu tego nie dało się jednak zrealizować w związku z szybko postępującą utratą łączności z poszczególnymi dzielnicami miasta.

   


 

Znaczki poczty powstańczej autorstwa Stanisława Tomaszewskiego ps. "Miedza"


          Znaczki, w ogólnym nakładzie 13.750 sztuk, wykonały Wojskowe Zakłady Wydawnicze, co było nie byle jakie osiągnięcie technicznym, biorąc pod uwagę, że przed wojną znaczki drukowano na precyzyjnych maszynach i kliszach w PWPW.
          Cały nakład wydrukowanych znaczków władze wojskowe przekazały na ręce hm. "Kuropatwy", on zaś 2 września cały posiadany zapas złożył w oddziale przy ul. Wilczej 41. Po wprowadzeniu do obiegu od razu zyskały duże uznanie.
          Nieco później wydrukowany został znaczek projektu Mariana Sigmunda ps. "Nałęcz", drugiego laureata konkursu.




Marian Siegmund ps. "Nałęcz"


          Znaczek wydany w dwóch kolorach prezentował dwóch żołnierzy atakujących na barykadzie nieprzyjacielski czołg.

 

Znaczki poczty powstańczej autorstwa Marian Siegmund ps. "Nałęcz"


          Znaczki poczty powstańczej wprowadzane były do obiegu w trudnym dla Powstania okresie. Upadły Wola, Ochota i Stare Miasto, Niemcy atakowali Powiśle, wkrótce rozgorzały walki na Czerniakowie. W tej sytuacji nie wszystkie listy były frankowane znaczkami.

          Przez pierwsze dni funkcjonowania Harcerskiej Poczty Polowej nie było żadnych pieczątek pocztowych. Phm. Edward Maliszewski ps. "Sikora" otrzymał zadanie wykonania pieczęci do sygnowania niewielkich formatem przesyłek. Pierwsze dwa wzory wykonane były z przepołowionego ziemniaka, w którym scyzorykiem wyżłobiono napis Poczta Harcerska i lilijkę. Ta pieczątka po kilkakrotnym użyciu rozpadła się.
          Kolejny, trzeci wzór sporządzono z linoleum, materiału powszechnie używanego przez Zawiszaków w pracach drukarskich podczas okupacji. Niewielki krążek naklejony był na dużą szpulkę od nici z przymocowanym uchwytem. Do produkcji pieczątek używano również kauczuku i miękkich metali. Stemplowanie przesyłek stało się czynnością prostą i łatwą, a rysunek stempla odciskał się bardzo wyraźnie. Tym samym sposobem powstały następne wzory stempli, nie tylko na potrzeby oddziału na Wilczej. Harcerze posługiwali się łącznie10 stemplami pocztowymi z napisem w kole "Poczta harcerska" i lilijką harcerską. Ostatnia okrągła pieczątka zaprojektowana przez phm "Sikorę" zawierała poza napisem i harcerską lilijką liczbę "44" - rok wybuchu Powstania Warszawskiego.

     


     

przykłady pieczęci Harcerskiej Poczty Polowej


          Korespondencja dostarczana w ramach Harcerskiej Poczty Polowej podlegała określonym rygorom. Korespondencja była ograniczona do 25 słów i podlegała cenzurze. Listy były analizowane przez Oddział Informacyjno - Wywiadowczy Komendy Okręgu Warszawa AK w celu badania nastrojów społecznych.
          W warunkach powstania niezbędne było funkcjonowanie wojskowej cenzury. Niebezpieczeństwo celowego lub nawet częściej nie zamierzonego ujawnienia faktów wojskowych - było w militarnej sytuacji Powstania groźne. Zostało wydane w tej sprawie odpowiednie zarządzenie Delegatury Rządu i zorganizowano niezbędny aparat kontrolny.
          Przy akceptacji sztabu powstańczego rolę cenzorów sprawowali ludzie wyznaczeni przez dowódców "Szarych Szeregów". Na ogół były to rodziny "listonoszy" bądź harcerskich powstańców. Do obywatelskiego zespołu cenzorskiego powołano więc, m.in. Zofię Marciniakową, wdowę po zamęczonym w Gross-Rosen naczelniku Szarych Szeregów hm Florianie Marciniaku ps. "Jerzy Nowak", rodziców hm Przemysława Góreckiego ps. "Kuropatwa". W oddziale Harcerskiej Poczty Polowej przy ul. Wilczej 41 cenzorami, obok jej inicjatora hm. Kazimierza Grendy, zostali instruktorzy Krzysztof Wierusz-Kowalski ps. "Rakowski" i phm. Edward Maliszewski ps. "Sikora". Do zespołu cenzorskiego weszła również Aniela Urbanowicz oraz Zdzisława Bytnarowa - matka Janka Bytnara ps. "Rudy", bohatera "Kamieni na szaniec".

 

Ocenzurowane listy


          Cenzorzy przede wszystkim dbali o to, by nadawcy nie przekazywali miejsc stacjonowania oddziałów, ich uzbrojenia itp. Treść listów zazwyczaj zresztą nie wychodziła poza informacje całkiem zwyczajne: o stanie zdrowia, poszukiwaniu rodziny, prośby o zaopiekowanie się chorą matką bądź pozostawionym na chwilę maleńkim dzieckiem.
          Aparat cenzury działał z wielkim wysiłkiem, aby swą czynnością nie hamować przepływu wyczekiwanych przez ludność listów. Do cenzury, ulokowanej w suterenie niedaleko gmachu Poczty Głównej, trafiały codziennie setki listów. Po ocenzurowaniu były stemplowane zrobioną przez grawera pieczęcią "ocenzurowano" i przekazywane listonoszom w celu doręczenia adresatom.

          Listy były krótkie, a zdania proste i pełne troski. Żadnych zbędnych słów. Ani śladu rozpaczy. Ta korespondencja daje unikalny obraz Powstania Warszawskiego widzianego oczami sióstr i matek żołnierzy. Pokazuje sytuację rodzin rozdzielonych liniami walk i solidarność warszawiaków troszczących się o los sąsiadów. Dbali o ich dzieci, strzegli dobytku. W najtrudniejszym czasie dzielili się żywnością i lekarstwami.
          Oto treść kilku z nich:

          6-8-44 Szanowna Pani, Bardzo proszę o jakąkolwiek informację o mojej matce Marii Skórzewskiej i ciotce Natalii Platonow. O której zamknęły sklep w dniu powstania i gdzie prawdopodobnie mogą się znajdować.

          10 VIII Kochany synku! Jesteśmy na Kredytowej w suterenach. Jesteśmy cali i zdrowi. Czekamy na list od Ciebie. Całujemy. Matka.

          11 VIII Kochany, Cały czas martwimy się o Ciebie od ostatniego listu. Mama Twoja zgubiła okulary, nie może pisać do Ciebie. Każe byś się pilnował, odżywiał i spał co Twoje. Cały czas płacze. Boi się o Ciebie. Jej brat Tolek zginął. Dziś się dowiedziała. Całujemy Cię. Marta.

          16 sierpnia 1944 Wielmożni Państwo, Z całego serca dziękujemy za przekazane lekarstwa dla dziecka (...). W najbliższym czasie odwdzięczymy się za dobroć i pamięć. Z wyrazami szacunku. Budzyńscy.

          18/8 44 Szanowny Panie Dobrzański, Serdecznie dziękuję za gościnę. Wczoraj wróciłem na Żurawią. Wszyscy zdrowi. Tydzień byłem u p. Żakowskiego. Pozdrowienia i ukłony przesyłam Państwu. Zamojski z żoną.

          20 VIII Panie Antoni!!! Syn Pana jest ranny. Jest u nas w domu. Żona moja się nim opiekuje. 9 rano. Woźniak".

          24.08.1944 Kochana Beatko, Tydzień temu wysłałem list. Nie mam żadnej wiadomości od Ciebie. U nas na mieszkaniu przybyło 6 osób. Wszyscy znajomi zatrzymali się na jakiś czas. Warunki ich do tego zmusiły. Pisałem też do Grażyny. Napisz kilka słów. Marek.

          5 IX Rysiek! Jest wszystko dobrze. Nogę mam w łupkach. Wieczorem napiszę. Rak. Zachowaj tę kartkę.

          Zaniepokojony jestem losem państwa Sawickich, proszę uprzejmie o wiadomość. 20 sierpnia zawiadomił mnie pan Jan, że żyją, lecz są w samym środku walk. Z poważaniem, Józef Zaremba Śniadeckich 11 m. 7, 25 IX 1944.


          W pierwszych dniach Powstania pisano jeszcze na kartkach pocztowych, zaś listy wysyłano w kopertach. Każdy następny dzień zmniejszał jednak szansę na znalezienie papieru. Pisano więc na skrawkach, czasem wielkości biletu tramwajowego. Dziś, ocalałe listy, podobnie jak i znaczki wyprodukowane dla Harcerskiej Poczty Polowej, są filatelistycznym unikatem.




List poczty polowej przeniesiony kanałami ze Śródmieścia na Żoliborz


          Najbardziej dramatyczne były listy z barykad powstańców, którzy walcząc z desperacją z Niemcami, mieli coraz większą świadomość, że ich barykady są już nie do uratowania, a ich los przesądzony. Ginęli też harcerze-listonosze. Jednym z pierwszych był szesnastolatek - Zbigniew Banaś "Banan", trafiony śmiertelnie na Powiślu przez niemieckiego snajpera.

          Pierwszego dnia funkcjonowania poczty harcerze przenieśli około 900 listów. Potem ilość dziennych przesyłek wahała się w granicach od 3 do 6 tysięcy listów i osiągnęła szczytowe nasilenie w dniu 13 sierpnia gdy wpłynęło 10 tysięcy listów. Oprócz listów harcerze przenosili też pisma i gazetki z informacją. Każdy chłopak lub dziewczyna dostawali od kilku do kilkudziesięciu listów przy każdym kursie.
          Poczta obejmowała swoim zasięgiem Śródmieście i Czerniaków. Powstańczy listonosze docierali również do dzielnic odciętych przez Niemców. Listy były dostarczane dwa razy dziennie. Brzmi to wręcz nieprawdopodobnie, ale listy do adresatów na terenie dzielnicy dochodziły tego samego dnia, a do dzielnic odciętych przez Niemców w ciągu 48 godzin. Harcerscy łącznicy docierali na Stare Miasto i Mokotów stałymi szlakami kanałowymi. Takiej sprawności może pozazdrościć dzisiejsza Poczta Polska.




Nietypowy listy poczty polowej napisany na druku przesyłki


          Do końca Powstania Warszawskiego listonosze w harcerskich mundurach przenieśli blisko 200 tys. przesyłek. Wielu z nich zginęło lub zostało rannych.




Pogrzeb Zbigniewa Banasia ps. "Banan" harcerza-listonosza poległego na Powiślu


          6 września 1944 r. Powstańcza Poczta Harcerska, została wraz z całym personelem wcielona do Armii Krajowej i od tego czasu napis "Poczta Harcerska" został zastąpiony napisem "Poczta Polowa".




Stempel "Poczta Polowa"


          Na początku września 1944 Główna Poczta Polowa wraz z Główną Kwaterą Szarych Szeregów - "Pasieką" - została przeniesiona do oddziału pocztowego przy ul. Wilczej 41. Tu też 2 października 1944 r. odbył się ostatni harcerski powstańczy apel. Na dziedzińcu poharatanego szrapnelami domu stanęli członkowie zdziesiątkowanych na Woli, Starówce, Czerniakowie i Mokotowie batalionów harcerskich: "Zośki", "Parasola" i "Wigier" - było ich zaledwie kilkadziesięcioro dziewcząt i chłopców,. Na pozostałych skrzydłach czworoboku stanęli harcerze ze służb pomocniczych, a wśród nich najmłodsi "Zawiszacy" Harcerskiej Poczty Polowej. Opodal znajdowały się mogiły z krzyżami i tabliczkami z nazwiskiem i pseudonimem tych, którzy odeszli z harcerskich szeregów na wieczną wartę.
          Odczytano rozkazy komendanta miasta, generała "Montera" z dnia 1 października 1944 roku oraz naczelnika Szarych Szeregów, hm. "Krzemienia" (Stanisław Broniewski). Rozkaz Naczelnika Szarych Szeregów zawierał mianowania na stopnie harcerskie i wojskowe, przyznano odznaczenia i pochwały. Na odczytanej liście odznaczonych znalazło się 9 zawiszaków wyróżnionych Krzyżem Walecznych.
          Padły słowa przemówień - o harcerskiej służbie, o trudzie i poświęceniu, o miłości Ojczyzny, o walce, która w dalszym ciągu toczy się w kraju. O bliskim już dniu, kiedy znów spotkają się w wolnym kraju, który będzie trzeba podnieść ze zgliszcz i ruin, włączyć się równie ofiarnie, jak ofiarną była walka na ulicach stolicy, do jego odbudowy.
          Odbył się ostatni raport. Drużynowi złożyli meldunki podając stan swoich drużyn sprzed kilku tygodni i obecny. Nieobecni - to ci, którzy odeszli na wieczną wartę. Padły ich pseudonimy: Długa też była lista tych, którzy zaginęli w niewiadomych okolicznościach. Bez wieści. Na podwórku harcerzy otaczali coraz ciaśniejszym kręgiem mieszkańcy posesji- kobiety, mężczyźni. Na zakończenie zbiórki, wszyscy harcerze stojąc na baczność powtórzyli za naczelnikiem Szarych Szeregów słowa harcerskiego przyrzeczenia: "Mam szczerą wolę, całym życiem..."

          Działalność Poczty Polowej została zakończona w dniu 3 października, dniu kapitulacji Powstania Warszawskiego. Znaczki z białym orłem, stemple z lilijką harcerską zostały zakopane obok mogił poległych. Archiwum Poczty Polowej zostało nocą zakopane w metalowych skrzynkach pocztowych na podwórzu posesji Wilcza 41. Po wojnie zostało wydobyte przez Służbę Bezpieczeństwa i do tej chwili nie ujawnione. Niektórzy świadkowie twierdzą, że zostało zniszczone przez UB w latach pięćdziesiątych. Jego brak utrudnia wszelkie podsumowania dokonań harcerskiej poczty.
          Harcerze do ostatniego dnia Powstania pełnili swe bojowe zadania. Po jego upadku ci, którzy nie skończyli jeszcze szesnastu lat, wychodzili z ludnością cywilną. Starsi - z wojskiem. Zawiszacy, którzy mieli kontakt z rodzinami, wracali do nich. Instruktorzy wykazywali szczególną troskę o tych, którzy nie mogli wrócić do swych domów, do dzielnic, które wcześniej zostały zajęte przez wroga. Starano się dla nich o ciepłą odzież i obuwie, przydzielono koce i niezbędne drobiazgi codziennego użytku. Wielu z harcerzy wyszło przed dwoma miesiącami ze swych domów w upalny dzień sierpniowy tylko w krótkich spodenkach i lekkich bluzach.
          Rano w dniu wymarszu zarządzono w drużynach apel mundurowy, drobiazgowy przegląd wszystkiego, co każdy posiadał. Wszelkie rzeczy, które mogły obciążyć chłopców w razie ewentualnej rewizji przez Niemców: jak odznaki harcerskie, opaski powstańcze, teksty piosenek, notatki z adresami i nazwiskami miały być złożone do blaszanego pudła, które zostało zakopane w piwnicy. Po powrocie do Warszawy depozyt miał być odkopany, a każdy miał otrzymać z powrotem swoje rzeczy.
          Każdy z harcerzy-listonoszy posiadał filatelistyczny rarytas, znaczki Poczty Polowej Armii Krajowej, jedną serię 5 szt. ostemplowaną i jedną nie stemplowaną, które otrzymali na pamiątkę służby pocztowej. Znaczki, i to w takiej ilości, w razie rewizji niedwuznacznie świadczyłyby o roli, jaką właściciel pełnił w walczącej stolicy. Mimo apelu instruktorów, próśb, rozkazów o oddaniu znaczków, nikt nie przekazał do depozytu ani jednego znaczka. Drużynowi przetrząsając ekwipunek każdego z harcerzy nie mogli znaleźć sprytnie ukrytych znaczków. Stwierdzili więc, że jeśli oni ich nie odkryli, to i szkopy nie znajdą...
          Zawiszacy często trafiali do obozów lub do pracy w niemieckich zakładach, ich starsi koledzy - do oflagów. Po wojnie większość wróciła do Polski. Kilkudziesięciu z nich zamknięto w komunistycznych więzieniach. Częstokroć z niemieckimi zbrodniarzami.

          Na frontonie domu przy ul. Wilczej 41 znajduje się tablica upamiętniająca Harcerską Pocztę Polową.




Tablica pamiątkowa przy ul. Wilczej 41


          Na budynku przy ul. Tynieckiej 26 znajduje się tablica upamiętniająca działalność Harcerskiej Poczty Polowej obsługiwanej przez "Zawiszaków" na Mokotowie.




Tablica pamiątkowa przy ul. Tynieckiej 26


          W sierpniu 2010 nazwę Harcerskiej Poczty Polowej Powstania Warszawskiego nadano parkowi zlokalizowanemu w warszawskich dzielnicach Żoliborz i Bielany.




Tablica pamiątkowa w parku Harcerskiej Poczty Polowej Powstania Warszawskiego


          Poczcie Polowej poświęcona jest jedna z wystaw ekspozycji stałej Muzeum Powstania Warszawskiego.

          Historia Harcerskiej Poczty nie zakończyła się w momencie kapitulacji Powstania Warszawskiego.
          Po powrocie na warszawski Mokotów pan Stanisław Giers, żołnierz pułku AK "Baszta", w lutym 1945 r. na jednej z mokotowskich ulic znalazł kilkadziesiąt listów ostemplowanych pieczęciami Harcerskiej Poczty Polowej. Jego żona, ranna w Powstaniu w obie nogi, idąc na spacer ul. Tyniecką, znalazła obok rozwalonego domu leżące w błocie i śniegu kartki zapisanego papieru, koperty z adresami, karty pocztowe. Na wielu z nich były stemple z napisami Harcerska Poczta Polowa. Państwo Giers starannie zebrali rozrzucone dokumenty. W czasie Powstania w pobliżu mieścił się mokotowski oddział Harcerskiej Poczty Polowej obsługiwany przez Zawiszaków. Prawdopodobnie, w toku ciężkich walk, jakie się toczyły w tym rejonie, harcerze z oddziału pocztowego musieli nagle opuścić swój punkt i nie zdążyli zabrać wszystkich listów. A może podczas ewakuacji oddziału pocztowego któryś z chłopców, przenoszących listy na nowy punkt został trafiony kulą wroga.
          Po zebraniu z ziemi około 70 listów, oczyszczeniu ich z błota i osuszeniu pan Giers postanowił, że powinny one trafić do adresatów lub nadawców. Poszedł pod widniejące na nich adresy. .Niestety, większość domów była wówczas rozbita, mieszkania powypalane, lokatorzy zaś albo w obozach (nie mogli jeszcze wówczas wracać, gdyż trwała wojna), albo los ich był w ogóle nieznany. Schował zabezpieczone listy do szuflady z nadzieją, że kiedyś przynajmniej ich część trafi do właściwych rąk.
          W 1956 r. w czasie odgruzowywania ruin Poczty Głównej od strony ulicy Wareckiej robotnicy znaleźli szkielet harcerza z torbą listonosza zawierającą kilkaset niedoręczonych listów z okresu Powstania. Listy te zanieśli do znanego kupca filatelistycznego p. K. de Juliena celem ich spieniężenia. P. de Julien, który stracił syna w Powstaniu, listy te kupił, a następnie sporządził ich spis z nazwiskami nadawców i odbiorców i ogłosił go w popularnej prasie warszawskiej ustalając 3-miesięczny termin odbioru listów. Większa część z nich została odebrana, pozostałe utworzyły pamiątkową kolekcję.
          Wiosną 1967 r. Jerzy Kasprzak ps. "Albatros", dziennikarz, na łamach harcerskiej gazety "Świata Młodych", opublikował wspomnienia poświęcone działalności w warszawskiej "Zawiszy". W czasie Powstania Warszawskiego, jako 14-letni chłopak był jednym z listonoszy Harcerskiej Poczty Polowej. 7 miesięcy później otrzymał on z redakcji "Drużyna" kilkanaście nie doręczonych podczas Powstania listów Harcerskiej Poczty Polowej, przekazanych przez pana Stanisława Giersa. Kilka zaś dni później kilkadziesiąt dalszych listów doręczył mu osobiście pan Giers. Po odwinięciu papierowej paczuszki na biurko wysypały się pożółkłe karty pocztowe, karteczki z notesów z kilkoma słowami i adresem, skrawki zapisanego papieru. Były na nich pieczęcie oddziału pocztowego "Śródmieście Płd". Wszystkie z adresami na Mokotów. Zawiszakowi Jerzemu Kasprzakowi stanął przed oczami "Kuba" z jego drużyny, schodzący z wypchaną listami pocztową torbą do kanału i dni daremnego oczekiwania na jego powrót z Mokotowa...




Jerzy Kasprzak ps. "Albatros"z odnalezionymi listami


          Informacja o odnalezionych listach dotarła do członków Komisji Historycznej Warszawskiej "Zawiszy". Wieczorem odbyła się ważna narada. Organizatorzy "Zawiszy" i dawni zawiszacy - listonosze z uwagą przeglądali adresy listów:
          - Narbutta, Rakowiecka, Fałata, Wiśniowa, Asfaltowa już w pierwszych dniach walki opanowane zostały przez wroga. Niemcy popędzili ludność do obozu, wiele osób jednak wymordowali na miejscu, podpalając jednocześnie domy. Zawiszacy nie mogli już tam dotrzeć z listami. Te właśnie listy posiadają adnotacje: "teren w ręku nieprzyjaciela"...
          - Dolny Mokotów w toku ciężkich walk przechodził z rąk do rąk. Wielu mieszkańcom udało się w porę opuścić domy i wymknąć się z miasta , z tych ulic zawiszacy przynosili listy z powrotem, z adnotacjami: "zwrot, adresata nie ma"...
          - Część domów, których dotyczą adresy na listach, zostało zbombardowanych lub spłonęło...
          Powoli rysował się obraz sytuacji wyjaśniającej powody niedoręczenia listów.
          Zapadła decyzja, że listy muszą trafić po blisko ćwierć wieku do adresatów. Zadanie odszukania, w nieomal zupełnie innym pod względem topografii mieście, adresatów lub nadawców, podjęto w imieniu kolegów Zawiszaków, listonoszy z mokotowskiego oddziału Harcerskiej Poczty Polowej!
          Rozpoczęły się osobliwe poszukiwania. Adresy listów nie ułatwiały tych poszukiwań. Na wielu z nich adnotacje czyniono już w czasie Powstania: dom spalony, teren w ręku nieprzyjaciela - nie ma dojścia, zwrot itp. Listy są pełne niepokoju o losy najbliższych, pisane na różnych skrawkach papieru, świadectwo tamtych dramatycznych dni, często jedyny ślad czyjejś tragedii rodzinnej. Na wielu listach są tylko numery Poczty Polowej powstańczych oddziałów. Szczególna trudność to ówczesne nazwiska kobiet, które dziś są mężatkami.
          Mimo to listy docierają do adresatów lub nadawców. Akcja poszukiwań objęła nie tylko Warszawę, ale inne miasta Polski. Jej szczegóły Jerzy Kasprzak opisuje w książce "Tropami powstańczej przesyłki". Autor, po dwudziestu czterech latach, ruszył z torbą powstańczych listów w warszawskie ulice. W ciągu pierwszych dni akcji, przy ofiarnej pomocy starych warszawskich dozorców (którzy okazali się "chodzącymi książkami adresowymi"), posługując się telefonami, przemierzając redakcyjnym samochodem ulice Mokotowa, Śródmieścia, Ochoty - udało mu się trafić do wielu poszukiwanych rodzin. Nie sposób oddać piórem ogromnego zdumienia, łez, wzruszenia i radości towarzyszących przyjmowaniu listów z wieściami sprzed blisko ćwierć wieku, z dni okrytych chwałą i boleścią, męstwem i tragedią, dni, które weszły do historii narodu polskiego jako jedne z najbardziej bohaterskich, a jednocześnie najbardziej dramatycznych.
          Akcja doręczania listów z dni Powstania Warszawskiego trwała kilka lat. W tym czasie działał prawdziwy łańcuch ludzi i instytucji dobrej woli. Ci, którzy stali się już szczęśliwymi odbiorcami wieści sprzed ćwierć wieku, z ogromną troską i zaangażowaniem przeglądając pozostałe listy, starali się pomóc w odszukiwaniu dalszych adresatów lub nadawców. O przebiegu akcji doręczania powstańczej przesyłki informowało wiele środków masowego przekazu: prasa, radio, telewizja. W wyniku ich działań zgłosiły się dodatkowe osoby po odbiór listów. Wielokrotnie zgłaszały się rodziny nieżyjących już adresatów lub nadawców. W toku akcji doręczania listów autor odebrał w swojej redakcji wiele telefonów od warszawskich rodzin, które pytały, czy nie ma przypadkiem wiadomości o ich bliskich, po których ślad zaginął w tragicznych dniach Powstania Warszawskiego.

          W 1971 r. ówczesny minister łączności, prof. Edward Kowalczyk, powstaniec warszawski, na łamach tygodnika "Stolica" ogłosił apel o zgłoszenie się do niego Doręczycielek i Doręczycieli Harcerskiej Poczty Polowej. Chciał pozyskać do Muzeum Łączności dokumentację dotyczącą działania tej niezwykłej poczty oraz wiedzę o losach jej członków, szczególnie dziewcząt.
          Apel nie pozostał bez echa. Odnaleziono (część zgłosiła się sama) ponad trzydzieści osób - byłych łączniczek i łączników Harcerskiej Poczty Polowej z dni Powstania Warszawskiego. Minister spotkał się z nimi z okazji Dnia Łącznościowca Wszyscy uczestnicy spotkania zostali udekorowani przez ministra Honorową Złotą Odznaką Zasłużonego Pracownika Łączności.
          Na ręce ministra przekazali oni album ilustrujący służbę pocztową, jaką pełnili w dniach Powstania: kilka dokumentalnych zdjęć, jeden oryginalny, nie doręczony wówczas list (listonosz zamiast domu zastał zgliszcza) oraz kilkanaście fotokopii listów z różnymi, będącymi wówczas w użyciu pieczęciami Harcerskiej Poczty Polowej.

          W roku 2008 cała Polska przeżywała emocje związane z zakupem na aukcji kolekcji powstańczych listów z 1944 r. Kolekcja została wystawiona na aukcji przez filatelistyczno- numizmatyczny dom aukcyjny Ulrich Felzmann Briefmarken Auktionen w Duesseldorfie. . Składała się ze 123 pamiątek: listów, kopert i znaczków z Poczty Polowej AK i Harcerskiej Poczty Polowej. Eksperci, którzy badali w Niemczech autentyczność kolekcji, uznali, że poza trzema eksponatami reszta to oryginały.
          Muzeum Powstania Warszawskiego podjęło decyzję o zakupie kolekcji za kwotę 190 tys. euro. Zakup sfinansowały po połowie Telekomunikacja Polska i PKO BP, koszty związane z transportem kolekcji pokryło Ministerstwo Kultury.
          Pod muzealną sygnaturę P/6192, stanowi ona obecnie specjalną ekspozycję w Muzeum Powstania Warszawskiego. Na podstawie skanów listów udało się zestawić ponad sto nazwisk i .umieścić je na stronie internetowej www.1944.pl do powszechnej wiadomości. Może ktoś rozpozna swój list pisany podczas Powstania do bliskich.

          Na antresoli Muzeum Powstania Warszawskiego na klamce Sali Małego Powstańca można często znaleźć wywieszkę: TRWA LEKCJA MUZEALNA - PROSZĘ NIE WCHODZIĆ. Usytuowanie sali i samo jej wnętrze są jakby specjalnie odsunięte od okropności wojny, traumatycznych wydarzeń i przeżyć. Jest ona przeznaczona dla dzieci, opowiada o najmłodszych uczestnikach Powstania. O tych, których starano się chronić od linii, od walki, ale którym trzeba było dać też służyć. Tą służbą dla najmłodszych członków Szarych Szeregów, zawiszaków, była w ogromnej mierze Harcerska Poczta Polowa.
          W tej sali dzieci, stosownie do ich wieku, poznają historię oraz wartości, którymi kierowali się powstańcy w 1944 roku. Wśród licznych zabawek i gier z tamtej epoki dzieci mogą rysować, obejrzeć replikę powstańczego teatrzyku, zbudować barykadę czy też naśladować rówieśników z Harcerskiej Poczty Polowej, posługując się wiernymi kopiami pocztowych pieczątek. Instruktorzy sekcji dydaktycznej, która zawiaduje Salą Małego Powstańca, ukazują dzieciom rzeczywistość ogarniętego walkami miasta, jednocześnie akcentując wysiłek dorosłych, aby chronić dzieci w powstańczej Warszawie od wszechobecnego okrucieństwa wojny.
          Podczas takich muzealnych lekcji, dzieci, uczniowie piątych czy szóstych klas, przybywający autokarami z odległych nieraz zakątków kraju, mają czasami okazję spotkać się z prawdziwym powstańcem, wówczas swoim rówieśnikiem, harcerzem z poczty polowej, łącznikiem w oddziale powstańczym, czy przewodnikiem w podziemnym kanale. Spośród prawie dwustu łączników - listonoszy Harcerskiej Poczty Polowej z dni Powstania Warszawskiego - żyje jeszcze blisko połowa.

          Wiele ciekawych informacji dotyczących Harcerskiej Poczty Polowej można znaleźć w publikacjach:
          1. Jerzy Kasprzak "Albatros" - "Tropami powstańczej przesyłki";
          2. Stanisław F. Ozimek - "Poczta powstańczej Warszawy".


Maciej Janaszek-Seydlitz




Copyright © 2016 Maciej Janaszek-Seydlitz. Wszelkie prawa zastrzeżone.