Służba sanitarna w Powstaniu Warszawskim

Wola

          Opanowanie Woli przez powstańców miało kluczowe znaczenie dla dalszego przebiegu powstania. Wola osłaniała miasto od zachodu, zapewniała łączność z Żoliborzem i Puszczą Kampinoską. Równie istotne znaczenie miała ona dla Niemców. Zepchnięcie powstańców z osi ulicy Wolskiej w kierunku mostu Kierbedzia otwierało oddziałom niemieckim komunikację z wojskami frontowymi na prawym brzegu Wisły i równocześnie dzieliło Śródmieście na odosobnione ogniska walk.
          W rejonie Woli, w odróżnieniu od Ochoty nie było przed powstaniem większych i silniejszych ugrupowań niemieckich. Jednakże bezpośrednio przed jego wybuchem dotarły tu czołgi dywizji pancernej "Herman Göring", które rozlokowały się w rejonie ogrodów Ulricha pomiędzy ulicami Księcia Janusza i Górczewską, w rejonie Bemowa, Boernerowa i Gorców. Ciężkie czołgi niemieckie przemieszczały się z zachodu na wschód Alejami Jerozolimskimi i przez most Poniatowskiego na Pragę, aby wesprzeć oddziały frontowe. Część z nich pozostało w ogrodach Ulricha.
          Miało to fatalny skutek dla powstańców, bowiem w ogrodach Ulricha gromadzono w konspiracyjnych magazynach broń dla I i III rejonu obwodu AK "Wola". W zaistniałej sytuacji nie można było do nich dotrzeć.
          Łączne siły Obwodu wynosiły ok. 2.600 powstańców uzbrojonych w 2 ckm, 16 rkm, 132 kb, 23 pm, 310 pw i ok. 1.000 granatów. Obwodem dowodził mjr Jan Tarnowski ps. "Waligóra". Zbyt późno wydane rozkazy spowodowały, że mobilizacja powstańców na Woli przebiegała niedobrze.1 sierpnia na punktach koncentracyjnych stawiło się 40% żołnierzy, w licznie około 1.000.
          Na terenie Woli, w Fabryce Kamlera przy ul. Dzielnej 72, miała kwaterę Komenda Główna AK. Jej osłonę zapewniało doborowe Zgrupowanie Kedywu Komendy Głównej AK "Radosław". Były to doborowe jednostki Armii Krajowej: bataliony "Parasol", "Czata 49", "Zośka", "Pięść", "Miotła", Pluton Pancerny "Wacek", Oddział Kolegium A, Kobiecy Oddział "Dysk". Zgrupowanie mogło być również wykorzystane jako odwód do wsparcia oddziałów Obwodu Wola. Niestety plany operacyjne obwodu nie uwzględniały bezpośredniego współdziałania. Zgrupowanie miało podobne problemy mobilizacyjne. W momencie wybuchu Powstania na punkty koncentracyjne dotarło jedynie 900 żołnierzy.
          Strona niemiecka dysponowała na Woli 4.000 czołgistów i grenadierów pancernych dywizji "Herman Göring", lotników z lotniska na Boernerwie, żołnierzy Wehrmachtu i SS wspieranych przez formacje ochrony kolei "Bahnschutz" i straży fabrycznej "Werkschutz". Niemcy byli doskonale uzbrojeni, wspierani przez czołgi i artylerię.
          Powstańcy odnieśli pewne lokalne sukcesy jak zdobycie remizy tramwajowej, Koszar SS w szkole św. Kingi i fabryki Pfeifera. Zbudowano liczne barykady na drodze sił niemieckich. Niestety dysproporcja sił spowodowała, że już od 2 sierpnia inicjatywa przeszła w ręce niemieckie.
          3 i 4 sierpnia do Warszawy dotarły z Poznania posiłki sił policyjnych, wojskowych i SS. Dowództwo nad nimi powierzono gen. Heinzowi Reinefarthowi. Do Warszawy została również skierowana brygada SS dowodzona przez SS-Oberführera Oskara Dirlewangera, złożona z przestępców kryminalnych oraz brygada kolaboracyjna tzw. RONA (Russkaja Oswoboditielnaja Narodnaja Armija) pod dowództwem gen. SS Mieczysława Kamińskiego, renegata i zdrajcy. W Grupie Szturmowej Dirlewangera byli Azerzy z I batalionu 111 pułku "Azerbejdżan" i II batalionu "Bergman"; byli jeńcy sowieccy, którzy wsławili się wyjątkowym okrucieństwem w czasie działań na Woli w pierwszych dniach sierpnia 1944. Ludność Warszawy nazywała ich Ukraińcami, Mongołami lub Kałmukami.
          Rozpoczęły się ciężkie walki połączone z masową rzezią ludności cywilnej. W ciągu kilku dni zamordowano na Woli 50.000 ludzi. Oddziały powstańcze Obwodu III Wola, ponosząc duże straty, rozproszyły się w terenie lub przeszły do oddziałów Śródmieścia walczących wzdłuż ulicy Towarowej. Oddziały Zgrupowania "Radosław" przebiły się w ciężkich walkach przez ruiny getta na Starówkę, gdzie podjęły dalszą walkę. 11 sierpnia Niemcy opanowali Wolę i dotarli w okolice placu Mirowskiego przerywając łączność Starego Miasta z Śródmieściem.

          Wola była dzielnicą najlepiej pod względem zaplecza sanitarnego przygotowaną do wybuchu Powstania. Na jej terenie znajdowały się cztery duże szpitale miejskie: Wolski, św. Łazarza, św. Stanisława i Karola i Marii. Każdy z nich mógł udzielić pomocy walczącym. Na Czystym był duży kompleks szpitalny opuszczony przez Wehrmacht. Ponadto w czasie walk funkcjonowało kilka punktów sanitarnych zlokalizowanych przy walczących oddziałach.
          Szpital Wolski przy ul. Płockiej, którym kierował dr Józef Marian Piasecki, był bardzo dobrze zaopatrzony i przygotowany na wypadek wybuchu Powstania. Dysponował odpowiednią ilością środków opatrunkowych, leków, bielizny i żywności. Posiadał zespół wybitnych chirurgów. Dysponował 480 łóżkami. Szpital bardzo szybko znalazł się na głównej linii walk. Już 2 sierpnia Ne jego teren weszli czołgiści z dywizji "Herman Göring". Ostrzegali przed nadchodzącymi za nimi oddziałami piechoty składającej się ze zbieraniny różnych narodowości. Od 4 sierpnia rozpoczął się napływ dużej ilości rannych. Szpital był ostrzeliwany przez pociąg pancerny stojący nad wiaduktem kolejowym. W obawie przed pociskami rannych przeniesiono z sal na korytarz.



Szpital Wolski


          5 sierpnia do dyrektora szpitala dotarł łącznik z dowództwa powstańców z poleceniem natychmiastowej ewakuacji rannych do Śródmieścia. Było to całkiem nierealne. Około południa do szpitala wpadają pierwsi Niemcy. Dyrektor dr Piasecki, prof. Janusz Zeyland oraz kapelan ks. Kazimierz Ciecierski zostali wprowadzeni do gabinetu dyrektora i tam zamordowani strzałami z pistoletów. Wypędzonych chorych i personel uformowano w kilkusetosobowy pochód i popędzono Płocką i Górczewską w kierunku wiaduktu kolejowego. Za wiaduktem tłum zatrzymał się w hali na Moczydle. W drodze na Moczydłu z tłumu Niemcy wyłączyli dr. Leona Manteuffla i dr. Stefana Wesołowskiego oraz dwie pielęgniarki i skierowali ich do szpitala św. Stanisława, gdzie powstawał niemiecki punkt sanitarny.
          Pozostali wypędzeni ze szpitala zostali zamordowani w masowej egzekucji. Rozstrzelano blisko 60 pracowników szpitala i około 300 chorych mężczyzn. Na terenie szpitala pozostało około 100 ciężko rannych i chorych oraz jeden lekarz, dr Zbigniew Woźniewski, wyreklamowany przez pacjenta Niemca. O zmroku ustały rozstrzeliwania i prawdopodobnie pozostali na terenie Szpitala Wolskiego ocaleli. Oprócz 98 rannych i chorych w szpitalu był tylko jeden lekarz i jedna pielęgniarka - szarytka.
          6 sierpnia rano na terenie szpitala rozwinął się niemiecki punkt opatrunkowy, zajmując cały parter. Ludzkie podejście prowadzącego punkt niemieckiego lekarza pozwoliło na kontynuowanie pracy Polakom i chroniło szpital od dalszych grabieży i gwałtów. Tego samego dnia na teren Szpitala Wolskiego dotarła ocalała część personelu ze Szpitala Dziecięcego Karola i Marii oraz szpitala św. Łazarza, przyprowadzając niewielką grupę rannych i chorych, uratowanych z przeprowadzonego i tam pogromu. Całą tą grupę Niemcy pozostawili Szpitalu Wolskim, który przeznaczyli dla wszystkich rannych z innych dzielnic. Dr. Woźniewski przy wsparciu grupy ocalałych lekarzy z innych wolskich szpitali zorganizował pracę w splądrowanym szpitalu. Niemcy ograniczyli się jedynie do dozoru. Dr Woźniewski organizował wyprawy po ziemniaki i pomidory na pobliskie pola, trochę żywności dostał ze spalonego domu szarytek na ul. Górczewskiej 9. Później wystarał się o zezwolenie na dostawy dla szpitala spoza miasta. Dowożące prowiant podwody zabierały w powrotnej drodze pewną ilość rannych, których z pominięciem obozu w Pruszkowie lokowano w podstołecznych miejscowościach.
          Po upadku Starówki do szpitala zaczęła napływać fala rannych, sanitariuszek i pojedynczych lekarzu ocalałych z bestialskich pogromów dokonywanych przez Niemców w tamtejszych szpitalach. W pierwszej kolejności 15 sierpnia dotarło 34 rannych i chorych, 2 lekarzy i ksiądz z ewakuowanego Szpitala Maltańskiego.
          9 września przybył do Szpitala Wolskiego dr Manteuffel z żoną i objął stanowisko naczelnego chirurga. Był to okres, kiedy Niemcy przyznali już powstańcom prawa wynikające z konwencji genewskiej.
          4 września ze szpitalem Wolskim nawiązał łączność dr Edward Kowalski, przybyły z grupą ludności ze Starówki do wolskiego kościoła św. Wojciecha, gdzie był obóz przejściowy wypędzanej ludności warszawskiej. Wraz z kilkoma osobami zorganizował tam w prezbiterium punkt sanitarny, a następnie strasząc Niemców groźbą epidemii spowodował przewiezienie wielu zagrożonych przez gestapo do szpitala, a następnie ewakuowanie ich poza miasto, bez selekcji w obozie w Pruszkowie. Ten system obowiązywał aż do exodusu ludności stolicy po kapitulacji powstania 2 października 1944 r. Ostatnie człony Szpitala Wolskiego wyjechały z Warszawy do prowizorycznego szpitala w Pszczelinie 3 listopada 1944 r.
          Szpital św. Łazarza usytuowany pierwotnie przy ul. Książęcej został w czasie okupacji przeniesiony na Wolę, gdzie zajął obszerny gmach przy rogu ulic Leszno i Karolkowej, który pozostał po przeniesionym do getta Zakładzie dla Dzieci i Starców Żydowskich. 1 sierpnia w szpitalu znajdowało się kilkudziesięciu chorych, około 150 osób personelu z rodzinami i dwóch lekarzy dyżurnych. Potem na rozkaz władz powstańczych zgłosiło się dodatkowo trzech lekarzy dla obsadzenia punktu opatrunkowego. Na miejscu pozostawiano lekko rannych, poważniejsze przypadki odsyłano do Szpitala Dziecięcego Karola i Marii. 5 sierpnia szpital znalazł się na drodze atakujących oddziałów niemieckich. W szpitalu było ok. 300 pacjentów, w tym kilkunastu rannych Niemców, wziętych do niewoli przez powstańców. Po południu powstańcy zostali wyparci z obiektu. Wieczorem na teren wdarli się żołnierze z jednej z grup Ostlegionen wchodzącej w skład Grupy Szturmowej Dirlewangera - Azerzy.
          Rozpoczęła się rzeź rannych, chorych, personelu i ich rodzin, a także szukającej w szpitalu schronienia ludności wolskiej, wśród której znajdowało się wiele dzieci. Strzelano z broni maszynowej do piwnic przez okna, wrzucano granaty, wyprowadzanych ludzi zabijano strzałami w tył głowy.
          W szpitalu zginęło ok. 1.200 osób, niektóre spłonęły żywcem w podpalonych po rzezi budynkach. Dzięki interwencji leczonych w szpitalu rannych żołnierzy niemieckich około 50 osób personelu medycznego odprowadzono do Szpitala św. Stanisława. Zamordowano kilku lekarzy, a także ok. 30 pielęgniarek świeckich i zakonnych oraz sanitariuszek służby powstańczej, w tym dziesięć 16-, 17-letnich harcerek.
          Szpital Zakaźny św. Stanisława mieścił się przy ul. Wolskiej 37. Ze względu na swój charakter w pierwszych dniach powstania zachował pełną neutralność. Dr Paweł Kubica, który objął jego kierownictwo, powstańcom przychodzącym na opatrunki kazał zostawiać broń na zewnątrz, przestrzegał by szpital zachował cywilny charakter. 5 sierpnia Niemcy podpalili sąsiadująca ze szpitalem fabrykę Franaszka i zażądali otwarcia głównej bramy. Wtargnęli do środka i po zastrzeleniu pracownika, który otworzył im bramę, zaczęli bezładnie ostrzeliwać okna. W strzelaninie zginął ks. Nieczuperowicz. Znający świetnie język niemiecki dr Kubica zdołał wytłumaczyć niemieckiemu oficerowi, że jest to szpital zakaźny, nie ma w nim sali operacyjnej ani chirurga. Udało mu się powstrzymać egzekucję.
          W szpitalu założono niemiecki punkt sanitarny z lekarzami z SS. Tego samego dnia sprowadzono do szpitala dr Manteuffla i Wesołowskiego ocalonych z rzezi Szpitala Wolskiego, którzy pomagali w opatrywaniu rannych żołnierzy niemieckich. Potem szpital stał się kwaterą główną sztabu brygady Dirlewangera, który pozostał tam jeszcze po zakończeniu walk.
          Po kapitulacji w październiku 1944 r. szpital został ewakuowany do miejscowości podwarszawskich.
          Szpital Dziecięcy Karola i Marii przy ul. Leszno 136 składał się z szeregu pawilonów na terenie rozciągającym się aż do ul. Żytniej. Został on wyznaczony na punkt sanitarny Zgrupowania "Radosław" pozostający kontakcie ze Szpitalem św. Łazarza. Tu również miało swoją siedzibę szefostwo sanitarne Kedywu. W godzinie "W" stawił się w nim zespół sanitariuszek stanowiący obsadę patroli i punktów sanitarnych.
          Do szpitala zaczęły dopływać duże ilości rannych. Początkowo kładziono ich na materacach rozesłanych na podłodze. Drugiego dnia przybył transport zdobytej na Niemcach bielizny, materacy i łóżek, co pozwoliło na zorganizowanie dodatkowych sal szpitalnych dla rannych. W salach operacyjnych pracowały bez przerwy dwa, trzy zespoły chirurgów. Wspomagali ich lekarze miejscowi.
          5 sierpnia po ciężkich walkach w godzinach wieczornych i w nocy lekarze Kedywu opuścili szpital. Z nimi wyszedł sanitariat powstańcy, kilka osób personelu pomocniczego i lżej ranni. Z ciężko rannymi został dr Kmicikiewicz, przybyły ze Szpitala Wolskiego. W nocy Niemcy podpalili Szpital św. Łazarza, znajdujący się około 200 metrów od Szpitala Karola i Marii.
          6 sierpnia na terenie szpital leżało 60 chorych dzieci i około 150 rannych, w tym kilku Niemców. Niemcy po wkroczeniu na teren szpital wypędzili większość personelu na ulicę, nakazując pozostawienie rannych i chorych. Część rannych udało się wyprowadzić, reszta zginęła w podpalonych budynkach. Część personelu i chore dzieci zostawiono w pawilonie gospodarczym. Resztę popędzono w stronę ul. Górczewskiej. Na rogu Młynarskiej zastrzelono kolejne osoby. Niemcy zażądali aby zgłosił się komendant szpitala. Wystąpił dr Kmicikiewicz, którego natychmiast zastrzelono. Prawdopodobnie uratowało to od śmierci pozostałych lekarzy.
          Pędzona grupa dotarła do Szpitala Wolskiego. Tam odłączono lekarzy i pielęgniarki i przyprowadzonych i rannych zawrócono z powrotem. Zastrzelono ich później przed szpitalem. Grupa dzieci i pielęgniarek z pawilonu gospodarczego dotarła następnego dnia do Szpitala Wolskiego. Było w niej 36 dzieci i około 50 chorych i rannych. Reszta dzieci rozbiegła się w panice po okolicy. Następnego dnia udało się odnaleźć dodatkowo tylko jedno z nich. Inna, 60-osobową grupę ze szpitala skierowano do Fortu Bema, gdzie zwolniono osoby z personelu szpitalnego i starsze wiekiem.

          Oddziały Zgrupowania "Radosław" miały zorganizowaną własną służbę sanitarną.
          Batalion "Miotła" miał jeszcze przed Powstaniem przygotowany szpital polowy na ul. Wolność 14. Były tam trzy pomieszczenia: wąski pokoik mający spełniać rolę sali operacyjnej, poczekalnia z izbą rannych na 10 łóżek i świetlica, zamieniona na salę szpitalną. Komendantem i dowódcą osłony był ppor. Stefan Śledziewski ps. "Algajer", jako lekarz pracował student V roku medycyna Janusz Anyżewski. Obsługa sanitarna składała się z przeszło 20 dziewcząt. W czasie walk dokonywano tu lżejszych operacji w narkozie dożylnej lub wziewnej. Ciężkie przypadki w pierwszych dniach Powstania przekazywano do szpitala Karola i Marii. Punkt sanitarny batalionu "Parasol" był zorganizowany w Domu Starców, róg ul. Żytniej i Karolkowej, z pełnym wyposażeniem sanitarnym i możliwością dokonywania opatrunków i lżejszych zabiegów chirurgicznych. Wszyscy żołnierz "Parasola" mieli przed Powstaniem oznaczoną grupę krwi, jednak powiększenie na Woli stanu żołnierzy o 1/3 spowodowało, że opieka nad rannymi nie mogła być prowadzona zgodnie z przygotowanymi wcześniej instrukcjami. Batalion dysponował na Woli trzema samochodami, którymi po zajęciu przez Niemców Szpitala Karola i Marii, mógł wozić rannych do Szpitala św. Jana Bożego na Starym Mieście.
          Batalion "Pięść" miał punkt sanitarny w Domu Starców przy Cmentarzu Ewangelickim. Dla batalionu "Zośka" uruchomiono 1 sierpnia punkt sanitarny na tyłach fabryki Telefunkena, przy ul. Mireckiego. Komendantem był por. dr Zygmunt Kujawski "Brom". Dla potrzeb batalionu funkcjonował także punkt w Miejskich Zakładach Sanitarnych przy ul. Spokojnej 15.
          6 sierpnia walczące na Woli oddziały powstańcze zostały bez szpitalnego zaplecza sanitarnego. Oddziały Kedywu zaczęły przenosić swe punkty sanitarne w kierunku Starego Miasta. 6 sierpnia szpital polowy batalionu "Miotła" dostał rozkaz ewakuacji. Najpierw wycofano się do Szpitala Maltańskiego a następnie do Szpitala św. Jana Bożego. Najdłużej na Woli utrzymał się Główny Punkt Opatrunkowy batalionu "Zośka" w szkole św. Kingi przy ul. Okopowej, kierowany przez dr. Zygmunta Kujawskiego ps. "Brom". Ewakuacja ostatnich rannych z punktu odbyła się 11 sierpnia, w momencie gdy ostatni żołnierze wycofywali się z Woli. Budynek był ostrzeliwany z dział, falami nadlatywały niemieckie Stukasy. Wszystkich rannych udało się przetransportować do Szpitala Jana Bożego.

          Oddziały Zgrupowania "Waligóra" dysponowały służbą sanitarną opartą przede wszystkim o patrole sanitarne i punkty sanitarne. Liczba stacjonarnych szpitali spowodowała, że nie planowano zorganizowania szpitali polowych. Do nielicznych uruchomionych w tej dzielnicy należał szpital polowy przeznaczony dla żołnierzy "Waligóry" przy ul. Górczewskiej, ponadto zorganizowany przez Władysławę Martynowską przy ul. Obozowej 85, usytuowany na I piętrze w dużej sali budynku administracji Osiedla Robotniczego "TOR". Dużą pomoc okazali mieszkańcy osiedla, dzięki którym po dwóch godzinach dysponowano w pełni wyposażoną salą na ok. 50 łóżek i salą operacyjną. Do pracy prócz czterech lekarzy stawiły się dwie pielęgniarki.
          Bliżej Śródmieścia na ul. Ogrodowej na szpital powstańczy zaadaptowano ewakuowany szpital niemiecki. Szpital był czynny do 6 sierpnia, kiedy to rannych i personel ewakuowano do szpitali Jana Bożego i Maltańskiego.
          Punkt sanitarny został również zorganizowany na plebani kościoła św. Wawrzyńca przy ul. Wolskiej 140. 5 sierpnia został tam zamordowany przez wkraczający patrol niemiecki proboszcz parafii, kapelan AK Okręgu Warszawskiego, Mieczysław Krygier. Grupa sanitariuszek uratowała się.
          Po 8 sierpnia na skutek naporu niemieckiego większość punktów zaprzestała działalności, w tym punkt zlokalizowany w Miejskim Domu Kobiet, przy ul. Leszno 96.
          10 sierpnia zajęte zostały przez Niemców Miejskie Zakłady Sanitarne na ul. Spokojnej 15. Zastrzelono pracującą tam sanitariuszkę Władysławę Bukowską, ubraną w płaszcz lekarski z opaską Czerwonego Krzyża.
          Dramat wolski szpitali powtórzył się niestety również i w innych warszawskich dzielnicach.

Maciej Janaszek-Seydlitz

Copyright © 2011 Maciej Janaszek-Seydlitz. Wszelkie prawa zastrzeżone.