Służba sanitarna w Powstaniu Warszawskim

Czerniaków

          Czerniakowem nazywano obszar południowego Powiśla pomiędzy ul. Ludną i Sole od północy a Rozbrat i Łazienkowską wraz z Fortem Czerniakowskim na południu. Ze Śródmieściem Południowym Czerniaków powiązany był ul. Książęcą; wschodnia granica biegła wzdłuż Wisły.
          Czerniaków w czasie okupacji stanowił w dużym stopniu niemiecką dzielnicę mieszkaniową. Sąsiadował z licznymi, dobrze uzbrojonymi stanowiskami nieprzyjaciela - hotel sejmowy, stadion Legii, Port Czerniakowski, Dom Akademiczek przy ul. Górnośląskiej.
          Pierwotnie oddziały powstańcze zdobyły obszar tzw. Górnego Czerniakowa, pomiędzy ul. Ludną, Rozbrat, Łazienkowską i Wioślarską. Późniejsze zdobycie pl. Trzech Krzyży pozwoliło na utrzymanie łączności z resztą miasta poprzez ul. Książęcą.
          Po zajęciu przez Niemców 6 września Powiśla, rozpoczęli oni 11 września atak na Czerniaków. Jego zdobycie było dla nich ważne ze względów strategicznych. Na prawym brzegu Wisły Rosjanie zaczęli przygotowania do ofensywy. Niemcy musieli jak najszybciej całkowicie odciąć siły powstańcze od Wisły, aby uniemożliwić Armii Czerwonej utworzenie przyczółka w lewobrzeżnej części Warszawy.
          Rozpoczęły się ciężkie walki powstańców broniących Czerniakowa z przeważającymi siłami niemieckimi Grupy Bojowej "Reinefarth". Siły powstańcze Zgrupowania "Kryska" zostały wzmocnione przez ocalałych z walk na Woli i Starym Mieście żołnierzy Zgrupowania "Radosław".
          14 września Armia Czerwona i oddziały Ludowego Wojska Polskiego zajęły Pragę - prawobrzeżną dzielnicę Warszawy. 16 września żołnierze 2 i 3 dywizji piechoty 1 Armii LWP dokonali desantu na Czerniakowie w celu wzmocnienia sił powstańczych i próbie utworzenia przyczółka. Niestety zaangażowane siły były zbyt słabe a żołnierze nie posiadający doświadczenia w walkach ulicznych ponieśli olbrzymie straty.
          23 września 1944 r. padł ostatni punkt polskiego oporu na Czerniakowie. Warszawa została ostatecznie odcięta od Wisły. W czasie zajmowania Czerniakowa Niemcy dopuścili się licznych mordów na rannych, jeńcach i ludności cywilnej.

          W czasie walk na Czerniakowie funkcjonował tu jeden szpital stacjonarny Ubezpieczalni Społecznej, kilka szpitali polowych i punkt sanitarny przy ul. Czerniakowskiej 168.
          Szpital Ubezpieczalni Społecznej przy ul. Czerniakowskiej 231 róg ul. Ludnej był bazą szpitalną dla walczącego Czerniakowa. Budynek stanowił równocześnie redutę obronna powstańców. Pierwsze dni walki nie zakłócały pracy szpitala, jednakże po opanowaniu przez Niemców dwóch wiaduktów wprowadzili oni do walki pociąg pancerny. 4 września kilkugodzinny ostrzał artylerii i granatników zmusił personel szpitala do ewakuacji większości rannych i chorych do schronów w piwnicach budynku. Operacje odbywały się na piętrze. Ostrzał przeprowadzono, mimo że szpital był wyraźnie oznaczony flagami Czerwonego Krzyża i znakami na dachu. 13 września szpital został zbombardowany. W wyniku zawalenia się części budynku, gdzie był blok operacyjny, zginęli lekarze operujący rannych. Pozostałych rannych przeniesiono do piwnic. Budynek szpitala zmienił się w redutę, a w podziemiach rozpoczął działalność punkt opatrunkowy.
          15 września Niemcy przypuścili ostatni szturm przy wsparciu dział szturmowych i jeszcze raz zbombardowali budynek. Gmach częściowo się zawalił a w schronie gdzie ukrywała się część rannych i chorych wybuchł pożar, w wyniku którego kilkudziesięciu pacjentów spłonęło żywcem. Rozpoczęto ewakuację ocalałych rannych, w czasie której zginęło kilku lekarzy i osób z personelu medycznego. Ponieważ opanowana przez powstańców część ulicy Czerniakowskiej stała w płomieniach, personel sanitarny musiał przenieść rannych do zajętej przez Niemców gazowni. Tam kryminaliści z brygady Dirlewangera kopali ich i bili, dopuszczając się przy tym grabieży oraz gwałtów na kobietach. Grupę lekko rannych Niemcy odesłali pod eskortą w kierunku ulicy Frascati, ciężko rannych chcieli zapewne wymordować ale przeszkodził w tym im nalot sowieckiego lotnictwa. W powstałym w jego wyniku chaosie sanitariuszki zdołały z pomocą cywilów przenieść rannych do klasztoru św. Kazimierza na Tamce. W nocy, po wygaśnięciu pożarów, Niemcy przedostali się do gmachu ZUS. W zajętej przez siebie części budynku wymordowali rannych i cywilów, którzy nie zdołali wcześniej opuścić szpitala. Tego dnia zginęło łącznie około 60 pacjentów i pracowników szpitala.
          Ze Szpitala Ubezpieczalni Społecznej udało się uratować łącznie około 120 osób. Po upadku Czerniakowa ukrywający się w klasztorze ranni zostali wymordowani przez oddziały niemieckie przeszukujące ruiny.
          Szpital Zastępczy przy ul. Okrąg 2 zaczął być organizowany po 6 sierpnia z powodu zniszczeń i zagrożeń ostrzałem budynku Szpitala Ubezpieczalni Społecznej. Wykorzystano do tego celu prywatne, poniemieckie mieszkanie. Początkowo szpital dysponował 30 miejscami, jednak napływ potrzebujących pomocy sprawił, iż zwiększono liczbę łóżek najpierw do 50, później do 150, co jednak znacznie pogorszyło ogólne warunki pobytu i leczenia. Załoga szpitala, częściowo skierowana ze szpitala Ubezpieczalni Społecznej, była wzmocnione przez miejscowych lekarzy oraz grupę harcerek. Leki sanitarne pochodziły z magazynu przy ul. Ludnej, żywność z poniemieckich zapasów, częściowo ze znajdującej się w pobliżu fabryki makaronu.
          Szpital funkcjonował do końca walk. Komendant szpitala dr Halina Semadeni-Konopacka ps. "Konstancja" starała się upozorować szpital na cywilny. Widząc beznadziejną sytuację i niemożność szybkiej ewakuacji rannych kazała wyjść ze szpitala personelowi i wszystkim tym, którzy mogli chodzić. Pozostałych przebrano w cywilne ubrania, broń ukryto. Gdy 19 września Niemcy zajęli szpital, dr "Konstancja" przedstawiła się dowódcy jednostki SS jako lekarz opiekujący się rannymi cywilami. Być może nie doszłoby do masakry, w której zginęło ponad 100 rannych, gdyby nie zachowanie jednego z rannych. On, że został siłą wcielony i zmuszony do walki w szeregach AK i że jest volksdeutschem. Słuchający oficer zastrzelił go i zaczął strzelać do innych leżących. Zamordował osobiście 110 rannych. Obecna przy morderstwie dr "Konstancja" była zmuszona potwierdzać zgony. Z masakry ocalało 17 rannych. Gdy po jakimś czasie Niemcy pojawili się powtórnie, ich dowódca zgodził się na ewakuację pozostałych przy życiu pacjentów. Przeniesiono ich na ul. Czerwonego Krzyża. Siedmiu najciężej rannych wraz z dr "Konstancją" i jej synem przetrwało w szpitalu do 2 października. Tego samego dnia zostali przeniesieni do szpitali Śródmieścia szykowanych do ewakuacji poza Warszawę.
          Szpital polowy nr 1 zgrupowania "Kryska" przy ul. Przemysłowej 19/21 w Fabryce Opakowań tzw. "Blaszance" został zorganizowany z powodu odległości południowej części dzielnicy od Szpitala Ubezpieczalni Społecznej. Trasa transportu rannych do tego szpitala była długa i niebezpieczna. Przeciętna frekwencja szpitala wynosiła 300 rannych, w tym 60% ludności cywilnej, najczęściej ranionej w czasie ratowania dobytku z podpalanych przez Niemców domów. Ponieważ budynek "Blaszanki" nie chronił rannych przed ciężkimi pociskami, część rannych, zwłaszcza lżej poszkodowanych i ozdrowieńców, lokowano w podziemiach kościoła Matki Boskiej Częstochowskiej przy ul. Łazienkowskiej. 11 września podczas nalotu nurkowego dziewięć bomb trafiło w kościół, zasypując podziemia. Spośród gruzów wydobyto 40 osób, ponad 80 zginęło.
          Podobny los spotkał "Blaszankę". 12 września Niemcy ostrzelali szpital moździerzami salwowymi - "krowami". Jeden pocisk zapalający wpadł do wnętrza szpitala i wywołał pożar. Kilku rannych zostało powtórnie zranionych, kilkoro innych, w tym sanitariuszki, ciężko poparzonych. Szczęśliwie, nikt nie zginął. Szpital został zdemolowany. Tego samego dnia szpital przeniesiono do pobliskich piwnic ziemniaczanych Firmy "Braci Pakulskich". Urządzono tam salę zabiegową, opatrunkową i operacyjną. Ciągłe zagrożenie bliskim sąsiedztwem stanowisk niemieckich, od ul. Rozbrat do Przemysłowej, spowodowało konieczność przeniesienia szpitala do pomieszczeń Fabryki "Citroena" przy ul. Czerniakowskiej 199.
          15 września, w godzinach popołudniowych, po ataku sił niemieckich od strony południowej zajęta została fabryka "Citroen". Znajdowało się tam 162 rannych, z czego 37 ciężko, nie było żadnej możliwości ewakuacji. Po kilku godzinach lżej rannych razem z ludnością cywilną wypędzono, ciężko chorzy zaś i ranni pod opieką kilku sanitariuszek pozostali na terenie fabryki. Niemcy zdemolowali salę operacyjną. Po uzgodnieniach szpital pozostał na miejscu i po odtworzeniu sali operacyjnej przyjmował również ciężko rannych Niemców, których po zaopatrzeniu ludność cywilna transportowała w kierunku Sejmu. 19 września do niemieckiego lekarza dr Willy Schulza zgłosił się miejscowy volksdeutsch, który zadenuncjował dwóch rannych powstańców. Niemiec osobiście ich zastrzelił. 26 września szpital został ewakuowany do Pruszkowa. W czasie ewakuacji Niemcy rozstrzelali kolejnych 37 rannych, którzy nie mogli poruszać się w czasie ewakuacji. W czasie przemarszu do Dworca Zachodniego Niemcy wyciągnęli z kolumny kilka osób podejrzanych o pochodzenie żydowskie. Zabrano ich do koszar policji niemieckiej na Placu Narutowicza i ślad po nich zaginął.
          Szpital polowy nr 2 w gmachu szkoły powszechnej przy ul. Zagórnej 9 powstał równolegle ze szpitalem w "Blaszance". Szpital mógł przyjąć około 200 rannych. Mieścił się w wolnostojącym budynku oddalonym o kilkadziesiąt metrów od jezdni. Zarówno budynek jak i plac przed nim był doskonale widoczny ze stanowisk niemieckich. 16 września szpital przy Zagórnej został zajęty przez Niemców, wcześniej udało się wyprowadzić kilkunastu rannych, a następnie ewakuować ich na prawy brzeg Wisły. W szpitalu pozostało jednak ponad 200 osób. W godzinach wieczornych chorych chodzących oraz grupę ciężko rannych kobiet wraz personelem poprowadzono do al. Szucha. Tam dokonano egzekucji młodych mężczyzn, innych skierowano do szpitali podwarszawskich i do transportów przeznaczonych do obozów koncentracyjnych. Spośród 80 osób pozostałych na Zagórnej wiele rozstrzelano, cześć próbowała wydostać się z Czerniakowa, niektóre nawet płynąc wpław Wisłą lub na improwizowanych tratwach, część jednak nie dotarła do praskiego brzegu, zginęła w nurtach rzeki.

          Odkomenderowane na Czerniaków, po upadku Starówki, oddziały zgrupowania "Radosław" miały własne służby sanitarne. Natychmiast po przybyciu został zorganizowany punkt sanitarny na ul. Cecylii Śniegockiej. Kierował nim lekarz Zygmunt Kujawski ps. "Brom". Lekarze zgrupowania, choć młodzi wiekiem, mieli długotrwały staż w dywersji, stanowili wiec cenne uzupełnienie służb sanitarnych Czerniakowa. Przed odejściem ze swoim oddziałem na Mokotów, dr Kujawski prowadził jeszcze przez kilka godzin punkt opatrunkowy przy ul Solec, przy przeprawie na drugi brzeg Wisły. Była to jedyna placówka sanitarna na wybrzeżu, udzielająca pomocy licznym rannym ze wszystkich oddziałów. Tylko dwie osoby z personelu punkty przedostały się na drugi brzeg.
          W momencie wybuchu Powstania na Czerniakowie był zorganizowany punkt sanitarny w przedwojennym Domu Pracy Dobrowolnej zwanym też Domem Zarobkowym Starców, przy ul. Czerniakowskiej 168. Do punktu przyniesiono z ul. Fabrycznej pokaźne zapasy środków opatrunkowych oraz nosze. Obsadę sanitarną punktu stanowiły studentki medycyny i przeszkolone sanitariuszki. Wkrótce do punktu trafili m.in. ranni z próby przebicia do Lasu Kabackiego oraz z okolic Stacji Pomp Rzecznych, zajętych przez Niemców. Jednak ciasne pomieszczenia punktu, zamieniającego się powoli w szpital, nie mogły pomieścić wszystkich.
          23 września ekipy sanitarne z noszami ze Szpitala Dzieciątka Jezus w Śródmieściu otrzymały od Niemców przepustkę, aby przenieść rannych cywili z Czerniakowa. Idąc przez tereny zajęte przez Niemców, Filtrami, Rakowiecką, Puławską, dotarły do pl. Unii Lubelskiej, następnie przez teren Szpitala Ujazdowskiego ul. Górnośląską do ul. Rozbrat, stąd uratowano kilkanaście osób.
          Po upadku Czerniakowa w różnych zakamarkach i piwnicach pozostawali ranni cywile i powstańcy, przeważnie nie mogący się poruszać o własnych siłach, ale i tacy; którzy liczyli na przetrwanie. Niemcy przeczesując teren, na wielu z odnalezionych dokonywali samosądów, a wyroki wykonywali przez powieszenie, często też przez rozstrzelanie. Tak zginął między innymi kapelan zgrupowania "Kryska" ks. Pallotyn Józef Stanek ps. "Rudy", powieszony wraz z innymi ujętymi powstańcami, na pasie transmisyjnym na zapleczu magazynu na przy ul. Solec. 13 czerwca 1999 r. papież Jan Paweł II ogłosił ks. Józefa Stanka błogosławionym w gronie 108 męczenników II wojny światowej. Zdolnych do pracy, nie zamordowanych cywilów Niemcy wykorzystywali do sprzątania stosów rozkładających się ciał.

Maciej Janaszek-Seydlitz

Copyright © 2011 Maciej Janaszek-Seydlitz. Wszelkie prawa zastrzeżone.