Powstańcze relacje świadków

Moja wojna 1939-1945



Janusz Wałkuski
ur. 3.01 1934 w Ciechanowie


Impresje rodzinne

         Trudno znaleźć warszawską rodzinę, która na swój sposób nie prowadziła by własnej wojny z okupantem. Nie będę pisał o wielu zawiłościach okupacyjnych rodziny, ale te dwie impresje są charakterystyczne dla wielu rodzin, których członkowie rozrzuceni po świecie, walczyli z okrutnym złem, jakie stworzyła ideologia agresji.

         W dalekiej Ameryce, w mieście Pittsburgh mieszkał wraz ze swoją szczęśliwą rodziną młody chłopak Stanley Walkuski (Stanisław Wałkuski urodzony w 1919r - bratanek mojego Dziadka). Brat Dziadka Czesław Wałkuski (urodzony w 1891r) wyemigrował do Stanów Zjednoczonych tuż przed wybuchem I wojny światowej.
         Po niezbyt długim okresie pokoju znów zaczął wiać wojenny cyklon.
         W Europie trwała wojna, ale Ameryka do bicia się nie rwała. Kiedy Japończycy w sposób upokarzający zmusili ją do tego, podjęła spóźnioną walkę.
         Stanley wstąpił do marynarki i został radionawigatorem na okręcie o oryginalnej nazwie "Harriet peecher Stowe" (patrz "Chata wuja Toma").
         Wojna z Japończykami rozgorzała na dobre! Okręt Stanleya był wielokrotnie atakowany. Stanley został ciężko ranny - stracił rękę.
         Brat Dziadka, dziękując Bogu za ocalenie syna, został fundatorem Kościoła Polskiego w Pittsburghu.


Rodzina Wałkuskich w USA 1940 r.
Od lewej: Stanley syn Czesława (przed utratą ręki), Mary - matka, Czesław - ojciec, Henry - brat Stanleya


         W czasie wojny, kiedy Stanley leczył rany zadane mu przez Japończyków, młody warszawiak Ryszard Wałkuski wystąpił z bronią w ręku w nadziei wywalczenia wolnej Polski.

         Kiedy przyjechałem z Nowego Dworu, poleciałem od razu do Ryśka. Mama też przyszła, trochę później. Ryśka nie było. Ciocia powiedziała, że nie ma go od kilku dni. Bardzo się martwiła. Wyszedł i już! Wujek też się gdzieś zapodział. Braci Ryśka też nie było. Pustynia!
         Długo u Cioci nie byliśmy, chcieliśmy jeszcze iść na Chłodną do Wujka Persy, ale Mama patrząc na wystające lufy karabinów z bunkra "Nordwachy" zawróciła do domu.
         Za kilkanaście minut nie można było już wyjść na ulicę. Cała Chłodna była pod ostrzałem - zaczęło się POWSTANIE!
         Czas walki!
         Wyrzuceni drugiego września z Warszawy (po upadku Starego Miasta) wróciliśmy za kilka miesięcy do gruzów zasypanych śniegiem.
         Nasz adres się nie zmienił. Przychodziło do nas mnóstwo ludzi, szukających chociaż na kilka dni dachu nad głową. Szukali rodziny, znajomych, błądzili po mieście, którego nie było... Przybijali karteczki, czytali przybite - mieli nadzieję, że się odnajdą bliscy dla nich ludzie.
         Ja czekałem na Ryśka, ale moje karteczki wciąż wisiały...

         Przez wiele lat miałem nadzieję, że się odnajdzie. Spotkałem kilku jego kolegów, ale nie chcieli przyznać się do kontaktów z AK. Białoszewski (Miron), kiedy się odnaleźliśmy - powiedział mi, że widział Ryśka w przelocie, kilka dni przed powstaniem, ale nie rozmawiali. Jeden z kolegów Ryśka (który swoje odsiedział) spotkał się z Ryśkiem w trzecim dniu powstania w sądach, kiedy szykowali się do szturmu na bunkry w getcie. Po tym ślad po nim zaginął.

         Szukam go dalej - pomóżcie mi!


Janusz Wałkuski

      Janusz Wałkuski
współcześnie

opracował: Maciej Janaszek-Seydlitz






Copyright © 2010 SPPW1944. Wszelkie prawa zastrzeżone.